Jak wynika z ich informacji, często zdarza się, że polscy turyści, którzy ulegają wypadkom po słowackiej części Tatr, nie posiadają stosownego ubezpieczenia, a następnie nie chcą zapłacić za akcję ratunkową. Wówczas sprawa trafia do sądu.

Jak powiedziała PAP Jana Krajčírová z Horskiej Zachrannej Sluzby (HZS - Górska Służba Ratunkowa), turysta przebywający na Słowacji nie ma obowiązku wykupienia polisy ubezpieczeniowej, jednak zgodnie z obowiązującą ustawą osoba, która uległa wypadkowi w górach, ma obowiązek pokryć koszty związane z akcją ratunkową lub poszukiwawczą. Ten zapis nie dotyczy jedynie osób niepełnoletnich oraz osób nie posiadających zdolności do czynności prawnych.

"Lepiej jest zatem, gdy turysta się ubezpieczy, a w przypadku akcji z udziałem HZS, koszty związane z akcją poniesie jego ubezpieczalnia. Również w przypadku użycia śmigłowca ratowniczego ubezpieczony turysta nie zostanie obciążony kosztami jego użycia" – wyjaśniła Krajčírová.

Turyści wybierający się w słowackie góry - nie tylko w Tatry - powinni wykupić odpowiednią polisę pokrywającą koszty akcji ratunkowej na terenie Słowacji. Takie polisy można wykupić u polskich ubezpieczycieli oraz na Słowacji. Koszty ubezpieczenia na jeden dzień zaczynają się od 50 Eurocentów.

Akcja ratunkowa z użyciem śmigłowca w górach może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Według polskich przepisów, wszelkie akcje ratownicze, nawet w przypadku wypadków turystycznych są prowadzone na koszt państwa. Ratownicy górscy zwracają uwagę, że często winę za wypadek ponoszą sami niefrasobliwi turyści, którzy wychodzą na górskie wędrówki bez odpowiedniego przygotowani i bez znajomości trasy.

 

PAP/bp