"Strony mają prawo do tego, żeby nie zachowywać się poważnie. Ale sąd jest instytucją poważną. I nie może iść śladem zachowań strony, która zachowuje się niepoważnie" - mówił sędzia Jacek Satko i podkreślił, że skoro gmina Wierzchosławice wyraziła zgodę na dobrowolne poddanie się karze przez byłego wójta to nie może teraz kwestionować wymiaru kary czy ustaleń faktycznych. "Kwestia, że po jakimś czasie, po nieczasie, refleksja, że chyba ten wyrok jest niesłuszny. Gdy się nie dbało o to, jaki on zapadnie wcześniej. To nie może skutkować jego uchyleniem" - dodał sędzia.

Na nic zdały się apele wójta Zbigniewa Drąga przed sądem, który przekonywał, że farma fotowoltaiczna jest poważnym obciążeniem dla gminy.

Co ciekawe zdaniem prokuratora Marcina Michałowskiego gmina nie poniosła szkody na tym, że Wiesław R. doprowadził do wyboru konkretnych wykonawców paneli dla farmy fotowoltaicznej. Jak podkreślił, oferta, która wygrała była ofertą najtańszą dostępną na rynku. "Gdyby nie tylko jako jedyna spełniała warunki specyfikacji, ale również była ofertą droższą od pozostałych. Rozważalibyśmy poważniejszy zarzut. Dlatego taki jest kształt aktu oskarżenia i późniejszego wyroku" - podkreślał Michałowski.

"Jeśli ustawia się przetarg, to ustawia się po coś. Ustawiono pod jednego wykonawcę, który to zrobił, a ta farma się sypie. Połowa nie działa. W tej gminie za czasów Wiesława R. brano pieniądze na Mercedesa, a robiono zdezelowanego malucha. Tak jest w wielu przypadkach, farma, lodowisko, wodociągi i tak można byłoby mnożyć" - uważa przewodniczący rady gminy Artur Jasiński. Z kolei wójt Drąg dodaje, że gmina ma jeszcze do spłacenia za farmę fotowoltaiczną prawie 4 miliony złotych. "Farma na dzień dzisiejszy kosztuje nas prawie 13 milionów złotych, a dzisiaj można byłoby ją wybudować za 3,5 miliona złotych" - mówi Drąg.

Zdaniem obrońcy byłego wójta "motowy złożenia apelacji przez gminę są poza merytoryczne i poza procesowe". Janusz Furgała, odnosząc się do kwestii skupowania działek przez Wiesława R. i sprzedawania ich później za wyższą kwotę podkreślał, że tylko 3 z 11 tych osób czują się pokrzywdzone. "Dlaczego tak się stało. Bo wartość tych działek była znacząco większa dopiero po scaleniu. Nikt, nigdy nie kupiłby kawałków od tych osób. To, że były tam kruszywa, było powszechnie wiadomo. Wójt skupił te działki jako osoba fizyczna. Zgodzę się z tym, że być może nie powinien tak zrobić. Ale mógł. Zachował się jak biznesmen". Obrońca Wiesława R. dodał, że wójt przyznał się do oszustwa, bo chciał załatwić sprawę, która składała się z kilku zarzutów, poprzez dobrowolne poddanie się karze. "Nie można przyznać się do jednego zarzutu, a do drugiego nie" - wyjaśnia Furgała.

Prokurator Marcin Michałowski podkreślił, że kara 2 lat "nie jest nieadekwatną i nie jest rażąco niewspółmierną". Zdaniem Michałowskiego, zawieszenie wykonania kary umożliwi oskarżonemu wywiązanie się obowiązków wynikających z wyroku. Wiesław R. ma zapłacić prawie 55 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Jednym z formalnych powodów odwołania gminy Wierzchosławice od wyroku było to, że spółka Energia Wierzchosławice nie została powiadomiona o terminie ostatniej rozprawy w pierwszej instancji i nie została uznana za stronę pokrzywdzoną. Jednak sędzia Satko podkreślił, że sąd powinien powiadomić pokrzywdzonych o pierwszej rozprawie - co też zrobił. Zdaniem sądu prezes spółki mógł aktywniej uczestniczyć w tej sprawie, ale powinien się o to postarać. "Skarga pójdzie do Prokuratora Generalnego na wykluczenie spółki Energia jako pokrzywdzonego i mam nadzieję, że ta sprawa wróci do ponownego rozpatrzenia" - przekonuje przewodniczący rady gminy Artur Jasiński.

 

 

(Bartek Maziarz/ew)