- To nie jest awaria jednego z najstarszych zegarów mechanicznych w Małopolsce, ale techniczne niedoskonałości jego zabytkowego serca. Jak ono przekazuje ruch na drugą stronę ratusza to jest mała różncia. W ciągu doby minutka może się pojawić. Po miesiącu daje to różnicę czasową. Jak jest to kilka minut do przodu to nie jest tak źle. Ktoś pobiegnie na spotkanie i okaże się, że jest o czasie" - mówi szef muzeum, Andrzej Szpunar.

W piątek różnica między północnym i południowym cyferblatem wynosiła około 2 minut. Są jednak dni, w których różnica sięga nawet 10 minut. Tarnowianom to jednak nie przeszkadza. "Rzadko patrzę tam. Nie zauważyłam tego. Przeważnie patrzę na komórkę. Ja nie zwróciłam uwagi. Każdy ma komórkę przy sobie" - mówią.

Zabytkowym zegarem zainteresowała się już firma, która unowocześnia stare mechanizmy. Muzeum nie zdecydowało się jednak na ich pomoc. Pracownicy twierdzą, że elektronika sterowana pilotem nie pasuje do XVI-wiecznego mechanizmu zegara. Wolą nakręcać go sami. 

 

 

 

(Marcin Golec/ko)