- Pokrzywdzony był wysportowanym mężczyzną, trenującym sztuki walki. On zdołał zablokować ten cios. Ostrze przecięło tylko kurtkę pokrzywdzonego. Tylko jego refleks spowodował, że nie doznał on obrażeń ciała lub nie poniósł śmierci - mówi prokurator Mieczysław Sienicki. 

Zaatakowany mężczyzna jak gdyby nigdy nic odjechał pociągiem w kierunku Krakowa, bo się spieszył. Na policję zgłosił się dopiero po miesiącu, pod wpływem informacji w mediach o całym zdarzeniu. Dało to podstawy do przedstawienia nożownikowi drugiego zarzutu usiłowania zabójstwa w warunkach recydywy. Prokuratura wystąpiła do sądu o przedłużenie aresztu i czeka na wyniki badań psychiatrycznych. 

Podejrzany w momencie zdarzenia miał prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Nie był pod wpływem narkotyków, ani środków psychotropowych. Do środy 28 listopada odsiadywał 10 miesięcy więzienia w półotwartym zakładzie karnym w Tarnowie-Mościcach za pobicie. Dwa dni potem mieszkaniec Śląska wrócił do Tarnowa pociągiem. 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)