Do incydentu doszło w marcu ub.r. Oskarżeni rozebrali się do naga i próbowali skuć ze sobą kajdankami przed historyczną bramą główną byłego niemieckiego obozu. Na wieńczącym bramę napisie "Arbeit macht frei" zawiesili płachtę z wyrazem Love (miłość). Brutalnie zabili też owcę. Miał to być protest antywojenny.

Zastępca oświęcimskiego prokuratora rejonowego Mariusz Słomka w mowie końcowej zażądał kar więzienia dla organizatorów akcji: 2 i pół roku dla Adama B. oraz 2 lat i 2 miesięcy dla Mikity V. Dla pozostałych oskarżonych, którzy odpowiadają za znieważenie miejsca pamięci, prokuratura chce kar ograniczenia wolności. Mieliby przez 16 miesięcy wykonywać prace społeczne po 32 godz. miesięcznie. Jedynie Ilia R., który na stałe mieszka w Niemczech, miałby zapłacić grzywnę w wysokości 12,5 tys. zł.

Jak podkreślił Słomka, Miejsce Pamięci Auschwitz jest symbolem nazistowskiego okrucieństwa i zagłady milionów ludzi. "Z pewnością w żaden sposób nie można się w nim obnażać, czy zabijać zwierząt. To pomnik, symbol męczeństwa, grobowiec tysięcy ludzi. W takim miejscu, takie działanie oskarżonych z pewnością znieważyło pamięć ludzi tu zabitych. (…) Z tej sali musi wyjść jasny sygnał, że takie zdarzenia nie mogą się więcej powtórzyć. W społeczeństwie musi się ukształtować przekonanie, że zareagowaliśmy szybko, właściwie i surowo" – mówił.

Główni oskarżeni: Adam B. i Mikita V. uważają, że nie zbezcześcili miejsca pamięci. W ostatnim słowie uznali swój czyn za szlachetny, choć wyrazili żal z powodu zabicia zwierzęcia. Przed sądem jedynie Adam B. miał obrońcę. Mecenas Ewa Koper przekonywała, że "nie każde zachowanie naruszające pewne standardy kultury, obyczaju, czy przyzwoitości, może być traktowane, jako znieważające". Jej klient poprosił dla siebie o karę 3 lat więzienia za zabicie zwierzęcia, wyższą niż domaga się prokurator.

Pozostali oskarżeni wyrazili skruchę i zaapelowali o łagodną karę. Podkreślali, że nie chcieli swym działaniem nikogo obrazić. "Przesłuchanie świadków uświadomiło mi mój brak wyobraźni i empatii. Nigdy nie chciałam nikogo obrazić. To nie był szlachetny czyn" – mówiła Magdalena K. Dymitr Cz. zaznaczył, że zgodził się na udział w performansie, "aby nikt nie cierpiał już więcej wskutek wojny". "Dziś nie wziąłbym udziału w takiej akcji" – dodał.

Proces przed oświęcimskim sądem rejonowym toczył się od października ub.r. Mowy końcowe zostały wygłoszone 8 stycznia. Oskarżeni są w wieku od 20 do 27 lat. Są wśród nich Polacy, Białorusini i obywatel Niemiec.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.

Muzeum Auschwitz tuż po incydencie wydało oświadczenie, w którym podkreśliło, że wykorzystywanie symboliki byłego niemieckiego obozu do jakichkolwiek manifestacji jest karygodne i godzi w pamięć ofiar obozu.

 

 

 

(Dominika Panek/PAP/ko)