Eksperyment polegał na tym, że na trzy tygodnie nie tylko zakazano wjazdu na plac Nowy, ale również pomalowano jezdnię na zielono i wtedy pomysł zaczął budzic kontrowersje.

To jest dramat - remont jednej ulicy, drugiej ulicy. Wypakowanie naszego towaru jest do godziny 10 a parkować możemy dopiero po 23, to jak to mamy robić, musimy wozić na Miodową na wózkach, jak jacyś bezdomni - mówili naszej reporterce przedsiębiorcy, ale były też inne głosy. Niektórym brak samochodu w tym miejscu się podoba.

Po trzech tygodniach wszystko wróciło do poprzedniego stanu.Większość mieszkańców przeszkadzała też zielona farba na ulicy - nawet konserwator zabytków stwierdził, że powinna zniknąć, bo szpeci okolicę i tak się stało, tylko niestety nie było tanie...

Samo pomalowanie kosztowało 9 tysięcy, usunięcie farby 27 tysięcy, plus niewielki koszt związany z ustawieniem tam rośinności - mówi Jan Machowski z UMK. Urzędnicy tłumaczą, że te pieniądze trzeba było wydać, bo pomysł zorganizowania debaty z mieszkańcami i zaproponowanie im takiej przestrzeni pojawił się w ubiegłym roku w czasie Klimatonu, czyli panelu dyskusyjnego o mieście i ekologii.

Na pewno wyniki tego eksperymentu będziemy wykorzystywać do dalszych prac związanych z ograniczeniem ruchu w śródmieściu - dodaje Machowski.

- Ta zielona instalacja pokazała jasno jak wiele przestrzeni na co dzień w obrębie placu Nowego zajmowanych jest przez samochody. To się udało. Były też głosy mieszkańców, którzy korzystają z samochodów codziennie i nie mogli tam zaparkować. Oni nie byli z tego faktu zadowoleni - mówi Katarzyna Przyjemska-Grzesik z krakowskiego Zarządu Zieleni Miejskiej.

Nie wiadomo jednak, których głosów jest więcej. To prawdopodobnie okaże się dopiero we wrześniu.

 

Sonda: 633

 

 

 

(Teresa Gut/ko)