- Maty składają się z kubełków wypełnionych zrębkami wierzby – wyjaśnia Łukasz Pawlik z Zarządu Zieleni Miejskiej – Te zrębki są dodatkowo wypełnione substancjami azotowymi. To działa na zasadzie zjawiska, gdzie substancja o większym stężeniu wypycha substancję o mniejszym stężeniu. Sól ma mniejsze stężenie, więc krystalizuje się na wierzbowych zrębkach i nie dochodzi do korzeni.

A sól zgromadzoną w macie można odzyskać. Wystarczy wypłukać zrębki wierzby i ponownie nasączyć je związkami azotu, czyli popularnym nawozem dla roślin. Nie wiadomo jeszcze ile soli uda się odzyskać, ale będzie to kilkanaście, może kilkadziesiąt kilogramów. Tymczasem Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Krakowie jednej zimy zużywa aż 16 tysięcy ton soli.

- Ciężko to porównać - mówi Piotr Odorczuk z MPO w Krakowie – W magazynie mamy w tym momencie około 8 tysięcy ton soli. To spora hałda i można by po niej zjeżdżać na nartach. Więc te kilka kilogramów nie robi różnicy. Ale liczy się idea. My recyklujemy odpady i staramy się odzyskać jak najwięcej tego, co wydawało się nie do odzyskania.

Stąd wniosek, że odzyskiwanie soli to jedynie efekt uboczny ochrony drzew, a drzewa rosnące przy drogach bardzo tej ochrony potrzebują.

- Problem nie polega na samym drzewie, ale na glebie, która jest zmieniana przez tę sól – mówi Wojciech Bobek, dendrolog z Instytutu Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej – Pomimo tego, że na wiosnę gleba jest zasobna w wodę, mnóstwo wody związana jest przez sól i nie może zostać pobrana przez korzenie drzew.

Jak co roku Zarząd Zieleni Miejskiej zainstaluje też słomiane, pionowe maty chroniące mniejsze rośliny, np. te rosnące na pasie zieleni przy alejach trzech wieszczów.

Maty zbierające sól są rozwiązaniem dość tanim, więc jeśli się sprawdzą, pojawi się ich więcej. Za pięćdziesiąt sztuk Zarząd Zieleni miejskiej zapłacił nieco ponad tysiąc złotych.

 

Katarzyna Maciejczyk/wm