Aby przejść przez pasy na rondzie Kocmyrzowskim kolejki ustawiają się zwłaszcza w godzinach szczytu. Zielone światło zapala się jedynie na osiem sekund, a betonowa kładka nie pomieści zbyt wielu osób. Do tego jest niebezpieczna. "Czekamy na przejście dla pieszych. Okropny jest ten mostek. Ciężko się tu wchodzi. Ci, którzy to robią są pełnosprawni, im to nie przeszkadza. Rozgrzebią na pół roku i tak to jest" - skarżą się mieszkańcy.
Robotników w tym miejscu nikt nie widział od dwóch miesięcy. A jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Firma, która wykonuje remont ma problemy finansowe. "Nie udało im się zakończyć wszystkich prac. Pozostały roboty z wykonaniem jednej zatoki autobusowej, z uprzątnieciem terenu. Mają też problem z wykonywaniem naszych poleceń w celu zabezpieczenia placu budowy" - tłumaczy Michał Pyclik z ZIKiT-u. I jak dodaje, wykonawca obiecał wznowić prace jeszcze w tym tygodniu. "Prace powinny skończyć się w ciągu dwóch tygodni" - zapowiada rzecznik prasowy ZIKiT.
A do tego czasu mieszkańcy Nowej Huty przez rondo Kocmyrzowskie będą się ustawiać w kolejki. Przypomnijmy, że remont na rondzie Kocmyrzowskim rozpoczął się na początku tego roku.