Pierwsze zgłoszenia pojawiły się już dwa lata temu. Wtedy głównym problemem były wpuszczane do rzeki ścieki komunalne. Interweniowało między innymi Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody. "Powyżej jest jakiś zakład opiekuńczo-edukacyjny, który nie miał rozwiązanego problemu odprowadzania ścieków" - mówi Mariusz Waszkiewicz. Ten problem udało się rozwiązać, ponieważ wykonana została nowa kanalizacja. Przez kilka miesięcy Bibiczanka była czysta.

Od jakiegoś czasu w rzece zaczęła się jednak pojawiać biało-szara substancja. Strażnikom miejskim udało się zlokalizować źródło zanieczyszczeń. Okazało się, że tym razem za wszystkim stoi prywatny właściciel. Na miejsce wezwani zostali też pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Pobrano próbki wody. 

- Inspektorzy zbadali próbki i okazało się, że substancja wpuszczana do rzeki nie zagraża środowisku. Była to woda podziemna wymieszana z gruntem, odpompowywana z odwiertu studni na terenie prywatnej posesji. Ona nie była chemicznie zanieczyszczona. Inspektorzy nałożyli na właściciela posesji mandat w wysokości 500 złotych - tłumaczy Magdalena Gala z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. 

Właściciel posesji dodatkowo musi naprawić studnię, żeby taka sytuacja kolejny raz nie miała miejsca. Za jakiś czas straż miejska po raz kolejny skontroluje to miejsce i sprawdzi, czy problem został rozwiązany.

 

 

 

 

(Dominika Baraniec/ko)