Batalia jest naprawdę zacięta, bo mieszkańcom do tej pory udało się ściągnąć na miejsce nadzór budowlany, który wykazał nieprawidłowości dotyczące wpisów w księdze budowy. Sprawa toczy się od 2007 roku kiedy budową miał zająć się inny inwestor. Na miejscu nic się nie działo, a pół roku temu pozwolenie przekazano firmie, która obecnie zajmuje się budową. Po interwencji mieszkańców magistrat podjął decyzję o wstrzymaniu pozwolenia na budowę. Inwestor do tej pory nie odebrał jednak dokumentu.

Budowa trwa w najlepsze, wczoraj na plac wjeżdżały 36-tonowe betoniarki, mimo że w piątek na wszystkich drogach dojazdowych ZIKiT ustawił znaki zakazujące wjazdu samochodom o większej masie o 3,5 tony. Mieszkańcy zablokowali drogę, doszło do starć z inwestorem a na miejscu pojawiła się policja, która wystawiła kierowcom kilkusetzłotowe mandaty. Urzędnicy magistratu bezradnie rozkładają ręce.

- Już prawie 2 tygodnie temu wysłaliśmy do inwestora pismo, że powinien powstrzymac się z tą budową, natomiast on tego pisma nie odebrał. Próbowaliśmy dostraczyć je przy pomocy kuriera, ale też go w domu nie było. Jutro (w czwartek) pismo będzie uznawane za doręczone   - tłumaczy Dariusz Nowak - rzecznik krakowskiego magistratu. Jak dodaje, w czwartekkiedy decyzja się uprawomocni, na teren budowy będzie mógł wkroczyć nadzór budowlany, który zabezpieczy teren. Tyle tylko, że inwestor w ciągu 7 dni będzie mógł się od tej decyzji odwołać. Nie wiadomo jednak, co stanie się z placem budowy, jeśli urzędnicy ponownie zakażą prowadzenia prac w tym miejscu. Małgorzata Boryczko - dyrektorka powiatowego inpektoratu nadzoru budowlanego nie znalazła w środę czasu, aby to wyjaśnić. Tymczasem mieszkańcy okolicznych bloków niecierpliwie wyczekują jutra, bo jak mówią budowa jest dla nich naprawdę uciążliwa.

Czy budowę 6-piętrowego apartamentowca uda się ostatecznie zatrzymać? I co stanie się wtedy z rozpoczętą budową? Tego dowiemy się za kilka tygodni.

 

 

 

Joanna Orszulak/jgk