- Uprawianie sportu w czasie, gdy miasto spowija smog, jest bardzo złym pomysłem – mówi pulmonolog, dr Anna Prokop - Staszecka ze szpitala im. Jana Pawła II – Zdecydowanie popieram jazdę rowerem po mieście, ale nie w czasie smogu i nie wtedy, gdy w korku setki samochodów wydalają spaliny często nie spełniające żadnych norm.

Przez układ oddechowy wszystko szybko przedostaje się do obiegu. Każdy organizm potrzebuje tlenu, żeby nasze komórki były dotlenione. A w smogu zawartość tlenu jest niższa niż 21 procent. Poza tym mamy wysokie stężenia pyłów, tlenku azotu, tlenku węgla itd. Przy zwiększonym wysiłku nasz organizm zużywa więcej litrów mieszanki oddechowej. Jeśli jest w niej więcej rzeczy niewskazanych, to do organizmu przedostaje się kilka lub kilkanaście razy więcej toksyn niż przy normalnym oddychaniu.

Skutki dzielimy na ostre i późne. Te ostre, wynikające z niedotlenienia i depozycji toksyn i pyłów to zmęczenie, osłabienie, ból głowy, łzawienie, kaszel i katar. A skutki długotrwałe są nie do końca poznane. Większa zapadalność na pylicę czy uszkodzenie dróg oddechowych może wynikać zarówno z zanieczyszczenia środowiska jak i indywidualnych cech organizmu.

Bieganie w maseczce nie rozwiązuje problemu, bo maseczka przydusza. A to oznacza, że trzeba przez nią przefiltrować więcej powietrza, a ona może nie spełniać standardów. Organizm musi włożyć więcej wysiłku w przepchanie powietrza przez filtr.

W czasie smogu zdecydowanie zdrowsza jest aktywność w zamkniętych pomieszczeniach: w pływalni czy na siłowni. Jednak listopad, grudzień, styczeń, luty to miesiące, w których powinniśmy użyć zdrowego rozsądku i nie uprawiać sportu na zewnątrz.

Poziom zanieczyszczenia powietrza można na bieżąco śledzić na stronie powietrze.malopolska.pl

 

Joanna Orszulak/wm