Małopolska odstaje od wyników ogólnopolskich?

Niestety tak. Jesteśmy poniżej średniej, która jest jedną z najniższych w ostatnich latach. Reporter Radia Kraków przyjrzał się szczególnie dwóm przewoźnikom jeżdżącym w regionie, czyli Kolejom Małopolskim i Polregio - dawnym Przewozom Regionalnym. Gorzej wyglądają dane spółki marszałkowskiej, która obsługuje najwięcej kursów wokół remontowanych torów w centrum Krakowa. To właśnie w stolicy regionu spółka notuje najwięcej opóźnień.

"Pociągi są bardzo często opóźnione na odcinku między Zabłociem a Krakowem Głównym oraz między Łobzowem a Mydlnikami. Dużo opóźnień jest też na trasie z Tarnowa. To wynika z tego, że aż od Podłęża w gm. Niepołomice jest tylko jeden tor. Wystarczy, że dojdzie do potrącenia zwierzęcia, jakiejś awarii - wówczas stoją wszystkie składy - mówi Radiu Kraków Grzegorz Stawowy, prezes Kolei Małopolskich.

Pasażerowie Kolei Małopolskich tylko w sierpniu przez opóźnienia stracili 3900 minut, czyli 65 godzin. W drugim kwartale punktualność osiągnęła poziom 84 procent. Jest poprawa, bo pierwsze trzy miesiące tego roku to ponad 25% spóźnionych pociągów. Tylko 6 pociągów z 254 przyjechało z winy awarii składu. Opóźnienia powodują głównie remonty i awarie po stronie Polskich Linii Kolejowych.

 

PolRegio z dużo lepszym wynikiem?

Niekoniecznie, bo i tu pasażerowie stracili łącznie ponad 58 godzin. Z jednej strony spółka osiągnęła taki wynik przy większej liczbie kursów w porównaniu do Kolei Małopolskich, z drugiej - Polregio nie wykonuje aż tyle kursów przez centrum Krakowa. Dlatego tylko 70% opóźnień można zrzucić na karb remontów i awarii torowych. Pozostałe 30% to tak zwane "oczekiwanie na skomunikowanie" i jak przekazały władze małopolskiego oddziału PolRegio, jednostkowe awarie pociągów.

Jeśli chodzi o dane całościowe dla naszego regionu, to jak wyjaśnia Piotr Hamarnik z Polskich Linii Kolejowych, w lipcu w Małopolsce i na Podkarpaciu około 15% pociągów było opóźnionych. Remonty jednak kiedyś się skończą. A kolejarze zyskają udogodnienia, choćby w postaci czterech torów w samym centrum Krakowa. "Jeżeli dojdzie do awarii na jednym z torów, do wykorzystania pozostaną jeszcze trzy tory, podróżny nie odczuje więc żadnych utrudnień" - podkreśla rzecznik PKP PLK.

Do tego czasu trzeba jednak pamiętać, że liczba opóźnień na pewno ulegnie jeszcze zmianie. Tym bardziej, że największe opóźnienia notowane są zazwyczaj pod koniec roku.

Jak się okazuje, oraz większym problemem dla kolejarzy są też zdarzenia losowe takie jak na przykład nawałnice. Tylko między kwietniem a czerwcem liczba takich niespodziewanych sytuacji wzrosła niemal dwukrotnie w porównaniu do trzech pierwszych miesięcy roku. Koniecznych było ponad 6200 takich interwencji.

 

 

(Bartłomiej Grzankowski/ew)