Poza nalepkami z logo akcji lub koszulkami odblaskowymi przy lewym, bocznym lusterku, protestujących można było poznać po prędkości. W mieście to 40 kilometrów na godzinę, poza terenem zabudowanym 60, a na autostradach 69, od którego nazwa protestu. O powodach strajku opowiada Zbigniew Tomza, czynny kierowca tira i jeden z organizatorów protestu.

- Głównym akcentem jest zdefiniowanie, co oznacza długie wyprzedzanie - mówi.

Wszystkich postulatów protestujących jest osiem. Wśród nich także wprowadzenie czasowych zamiast całodniowych zakazów wyprzedzania dla aut ciężarowych, akcja 3 mniej, czyli propagowanie nawyku zwalniania przez wyprzedzanych o 3 kilometry, co przyspieszy takie manewry, czy wreszcie zawieszenie działań policji wobec tirowców. To właśnie ostatnia akcja służb sprowokowała protest. O to czy mandaty są rozwiązaniem, zapytaliśmy profesora Andrzeja Szaratę z Politechniki Krakowskiej. Uważa on, że akcja policji nie zakończy "wyścigów żółwi" jak nazywane jest czasem takie wyprzedzanie ciężarówek, ale z pewnością nagłośni problem. Co ciekawe, profesor Szarata jako rozwiązanie proponuje, by zmniejszyć maksymalną prędkość na autostradach.

Poprawiłoby się bezpieczeństwo i sytuacje konfliktowe pomiędzy kierowcami ciężarówek i samochodów osobowych byłyby trochę mniej odczuwalne, bo różnica prędkości byłaby automatycznie nieco niższa. Uważam, że ten protest jet punktem startowym do dyskusji i zmian.

Protestujący chcą złożyć swoją petycję do Ministerstwa Infrastruktury. Według organizatorów w proteście wzięło udział nawet kilka tysięcy osób.

 

 

Bartłomiej Grzankowski/jgk