Nie sądziłem, że w tym momencie sezonu będziemy rozmawiać na ten temat. Ta wiadomość spadła na wszystkich jak grom z jasnego nieba. Kibice, przedstawiciele Towarzystwa Sportowego - wszyscy są zaskoczeni faktem, że Wisła zmieni właściciela. To już absolutnie pewne?

Powiedzmy, że to na 99%. Są teraz dwa możliwe scenariusze: pierwszy, w którym wszystko idzie zgodnie z planem Niemców i przejmują oni klub. Drugi jest taki, że w trakcie audytu Niemcy dowiadują się czegoś nowego, czegoś, czego nie wiedzieli o klubie i wycofują się z tej transakcji. Zaskoczeni są kibice, działacze, ale też piłkarze, którzy po raz drugi z rzędu u progu sezonu dowiadują się, że są jakieś zawirowania z właścicielem klubu. To na pewno nie wpłynie dobrze na szatnię, przynajmniej dotąd, dopóki nie zawodnicy nie będą wiedzieli na czym stoją.

Dlaczego dochodzi do tego przejęcia? Wydawało się, że teraz Towarzystwo Sportowe przez dłuższy czas będzie właścicielem piłkarskiej Wisły.

Wynika to z tego, że Bogusław Cupiał mocno się naciął, gdy rok temu sprzedawał klub Meresińskiemu. Okazało się, że to nie jest biznesmen tylko jakiś cyrkowiec. Później, sprzedając Wisłę Towarzystwu Sportowemu, co do którego też nie miał stuprocentowego zaufania - ta instytucja nie ma zaplecza finansowego - zabezpieczył się na wszelki wypadek. Tym zabezpieczeniem była roczna klauzula, która zakładała, że jeśli pojawi ktoś dysponujący konkretną kwotą, będzie mógł ten klub od TS-u przejąć. Jednym z warunków było to, aby te pieniądze wyłożyć na stół od razu. Niemcy muszą zapłacić 40 milionów złotych i jeden grosz bez zwłoki. Nie wchodzą w grę żadne raty. Tele-Fonika miała też od Towarzystwa Sportowego roczne pełnomocnictwo na prowadzenie tych rozmów. To pełnomocnictwo niedługo, bodajże w sierpniu, miało wygasnąć. TS w tej sytuacji jest tylko obserwatorem. Przedstawiciele Towarzystwa o tym, że sprawa jest w toku dowiedzieli się dopiero w piątek, tuż przed meczem.

Teraz jest już oficjalne potwierdzenie, że taka oferta wpłynęła.

To prawda, natomiast do tej pory nikt nie potwierdził, że oni muszą w takich okolicznościach klub sprzedać. Być może szukają jakiegoś wyjścia awaryjnego. Może znajdą jakąś furtkę, trudno mi to oceniać, choć ja nie widzę do tego podstaw. Mogą próbować grać na czas. Trochę im się nie dziwię, bo wykonali przez te miesiące naprawdę kawał dobrej roboty, jak na takie działanie bez wielkich podstaw finansowych. Pion sportowy działa bardzo dobrze, poprawiono marketing, klub wyszedł do kibiców, do lokalnego biznesu. To wszystko widać.

Wiemy od kiedy firma Stechert Gruppe prowadziła rozmowy z Tele-Foniką?

Ja dokładnej daty nie znam. Na pewno to trwało, myślę, że około trzech tygodni. Jak na tak duży interes to bardzo krótko, rozmowy zostały sfinalizowane błyskawicznie. Sam fakt, że ta oferta wpłynęła do Wisły tuż przed ostatecznym terminem też mówi dużo. Zostało to przyjęte na kilka godzin przed planowanym zamknięciem sekretariatu w piątek, który był ostatnim dniem. To pokazuje, jak to robiono, nieco na wariackich papierach.

Stechert Gruppe - co to za firma?

Na pewno będzie można przeczytać na ten temat nieco więcej w poniedziałkowym "Przeglądzie Sportowym". Wiem, że właściciel tego konsorcjum wybiera się do Krakowa, prawdopodobnie pojawi się tutaj w tym tygodniu. Przyjedzie na rozmowy z działaczami Tele-Foniki, być może porozmawia też z ludźmi z Towarzystwa Sportowego.

W tej sytuacji cały czas stroną jest Tele-Fonika?

Tak, Tele-Fonika ma od Towarzystwa Sportowego pełnomocnictwo na prowadzenie tych rozmów. Z tego, co wiem, Tele-Fonika ma też jakiś wpływ na to, co dzieje się z finansami klubu. Cały czas trzymają tam rękę na pulsie.

Kiedy może dojść do zmiany właściciela?

Towarzystwo Sportowe ma 60 dni na zdanie wszystkich akcji, to byłaby końcówka września. Wiem jednak, że nowy inwestor liczy, że stanie się to szybciej. Z tego, co wiem, chciałby jeszcze wzmocnić drużynę w trakcie okienka transferowego.

Ten nowy inwestor istnieje już w świecie futbolu?

Istnieje, to firma produkująca krzesełka na stadiony. Podejrzewam, że ma też w świecie rozległe kontakty, które Wiśle mogłyby pomóc.

Rozmawiał Kuba Niziński