Głównym celem jest kwalifikacja olimpijska, ale stając na starcie mistrzostw Europy czy świata myślimy o tym, żeby wygrać - mówią zgodnie brązowe medalistki olimpijskie z Rio de Janeiro.

Agnieszka Kobus-Zawojska przyznaje, że w teorii najważniejsza w tym roku jest kwalifikacja olimpijska, ale z nią polska złota osada nie powinna mieć większych problemów. Awans do finału mistrzostw świata (25 sierpnia – 1 września w Linzu) załatwi sprawę.

"My płyniemy po medale. Jesteśmy mistrzyniami świata i Europy i fajnie byłoby to obronić. Najpierw wejdźmy do finałów tych zawodów, a potem myślmy już na starcie o tym, żeby je wygrać. Rolą trenera jest tak to pokierować, żebyśmy w najważniejszych imprezach były najlepsze. Szczerze? Wolę oddać medale z Pucharów Świata by być w sztosie na mistrzostwach świata" – dodaje doświadczona zawodniczka.

Opiekujący się osadą szkoleniowiec Jakub Urban mówi, że jego podopieczne na testach wyglądają obecnie jeszcze lepiej niż rok temu. Kobus-Zawojska, Katarzyna Zillmann, Marta Wieliczko i Maria Springwald mają cały czas rezerwy i są przyszłościową osadą.

Urban w swoich wypowiedziach jest jednak nieco bardziej powściągliwy od samych zawodniczek, ale optymistyczny. - Dziewczyny pokazując poziom z 2017 i 2018 roku nie powinny mieć większego problemu z olimpijską kwalifikacją. W tej konkurencji kwalifikuje się bowiem aż 8 osad z MŚ. Celem jest udział w tej imprezie i pokazanie się z jak najlepszej strony. Nigdy nie obiecujemy medali przed wyjazdem. Prosimy też o to dziennikarzy, żeby nie wieszali tych krążków na szyi przed startem – mówi.

Pytany o to czy dziewczyny na testach idą cały czas do przodu, jeżeli chodzi o motorykę oraz wydolność uśmiecha się, ale przyznaje: "Po prostu tak jest. Dziewczyny skupiają się na tym, co trzeba. Dużą uwagę przywiązujemy do techniki na wodzie. To skutkuje odpowiednimi zachowaniami na zawodach".

Do mistrzostw Europy, które odbędą się na przełomie maja i czerwca w Lucernie obrończynie tytuły przygotowują się w ośrodku COS w Wałczu.

Marta Wieliczko przyznaje, że zimowe obozy były bardzo owocne. "W Portugalii szlifowałyśmy naszą technikę i wytrzymałość. Potem przyjechałyśmy do Wałcza i dalej mogłyśmy schodzić na wodę. Zresztą podobne przygotowania są co roku. COS w Wałczu to obiekt przygotowany, wręcz dedykowany dla sportów wodnych. Mamy tam 12-kilometrowe kółko na wodzie i siłownię, która jest dla nas niezwykle ważna, bo to sport siłowo-wytrzymałościowy. Można tam też biegać, bo są ładne dróżki dla biegających".

Ośrodek w Wałczu przyjmuje wielu sportowców – chętnie przyjeżdżają tu choćby lekkoatleci – ale to dla sportów wodnych jest najważniejszy. – Mamy tu treningowy tor wioślarsko-kajakowy o długości dwóch tysięcy metrów wraz z pawilonem sędziowskim. Trenują u nas zresztą nie tylko polscy zawodnicy – mówi Mariusz Kałużny, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu.

Polska czwórka podwójna nie wystartuje w zawodach inaugurujących Puchar Świata w Płowdiw, gdzie rok temu zdobyła złoto globalnego czempionatu. Cały maj osada poświęci na ciężkie przygotowania do mistrzostw Europy.

MS/RK