Z Bouchard, posiadaczką "dzikiej karty" na tym turnieju, zmierzyła się po raz czwarty i tak jak w poprzednich konfrontacjach, nie straciła nawet seta. Spotkanie trwało godzinę i 45 minut, ale Polka mogła je zakończyć szybciej. Po raz pierwszy piłkę meczową miała już w dziewiątym gemie drugiego seta, jednak Kanadyjka zaciekle się broniła. Radwańska ostatecznie wykorzystała dopiero czwartego meczbola.

- Mimo, iż statystycznie wygląda to dobrze, to we wszystkich meczach o mojej wygranej decydowały detale. Znamy się już tyle lat, wiem doskonale, że Eugenie preferuje szybki, agresywny styl gry. Staram się przeczekać ten moment i ta cierpliwość robi różnicę. Mogłam ten mecz skończyć wcześniej, ale wykorzystałam tylko 5 z 12 szans na przełamanie. Na szczęście nie doszło do tie-breaku, bo tam różnie mogło się to skończyć - powiedziała po meczu Radwańska.

Kolejną rywalką krakowianki będzie grająca z "ósemką" Chinka Shuai Peng. Zmierzą się ze sobą po raz siódmy, a każda z tenisistek ma na koncie po trzy zwycięstwa. Peng była lepsza w dwóch ostatnich konfrontacjach.

- Z Peng przegrałam ostatnio w marcu w Kalifornii, ale czuję, że jestem w formie i ta rywalka jest w moim zasięgu. Jestem turniejową jedynką, czuję presję, ale to bardzo mnie motywuje. Tenis jest jednak szalenie nieprzewidywalny i to, czy uda mi się wywalczyć awans do półfinału okaże się we czwartek - podkreśliła Polka

W grze pojedynczej w New Haven występuje także Magda Linette. Ją w drugiej rundzie czeka mecz również z reprezentantką Chin - Shuai Zhang.

 

PAP/SKO/TK