Zmontowanie składu na dzisiejszy mecz - to zadanie, którego trenerowi nikt chyba nie zazdrościł. Nie tylko z powodu atmosfery wokół klubu. Maciej Stolarczyk nie mógł dziś skorzystać z usług kontuzjowanych: Jesusa Imaza i Rafała Boguckiego, czyli graczy podstawowych. W dodatku na ławce rezerowych zostawił reprezentacyjnego obrońcę Rafała Pietrzaka. Przed Lisem – grali Arsenic i Wasilewski po bokach mając Sadloka i Bartkowskiego. Linia środkowa, to Halilović, Basha, Košťál, Kort i z przodu - Kolar, Ondrášek.

Obie drużyny zaczęły mecz asekuracyjnie. W 10 minucie na strzał decyduje się Sadlok, ale bramkarz gospodarzy pewnie broni. Kilkadziesiąt sekund później jest jednak gol dla „Białej Gwiazdy”. Błąd płockiej obrony, którego konsekwencja jest faul na Ondrášku. Sam poszkodowany wykonuje rzut karny i w 12 minucie jest 1:0. Kolejny kwadrans należał do piłkarzy z Płocka, ale w krakowskiej bramce pewnie bronił Mateusz Lis. Potem krakowianie mieli znowu swoje szanse, jednak końcowe minuty – to przede wszystkim gra z myślą o utrzymaniu czystego konta w I połowie. W 41 minucie pomaga poprzeczka.

Jednak druga część meczu zaczyna się od wyrównania. Już w trzeciej minucie piłkarze z Płocka wykorzystują błąd Bashy, piłka wędruje do Giorgi Merebaszwilego, a ten pokonuje Lisa. Z kolejnych pojedynków tych dwóch zawodników zwycięsko wychodzi bramkarz krakowian, a w 61 minucie po raz drugi na listę strzelców wpisuje się Zdenek Ondrasek. Akcja – palce lizać. Asysta Arsenica i Korta. Ondrasek w tym meczu ujrzał jednak żółta kartkę, co oznacza, że nie będzie mógł wystąpić w meczu przeciwko Lechowi. Końcówka meczu należała do gospodarzy, ale wynik korzystny dla krakoiwan pozostał do ostatniego gwizdka sędziego.
Wisła Płock – Wisła Kraków 1:2 (0:1)

PAP/TK