Start z Małopolski do Senatu lub do Sejmu, ale z innego województwa ze wspólnej listy prawicy. To polityczne scenariusze określające przyszłość Zbigniewa Ziobry.

Jednocześnie Ziobro zapewnia, że nie zajmie jednego z tak zwanych "miejsc biorących" na wspólnych listach, które mają zagwarantowane przedstawiciele Solidarnej Polski i Polski Razem. "Moje kandydowanie traktuje jako sprawę czwartorzędną. Ważna jest lojalność względem mojego środowiska. Niektórzy zostawiają swoich pracowników dla posady. Ja tak nie robię. Zadbałem, żeby była reprezentacja Solidarnej Polski do Sejmu i Senatu we wszystkich okręgach w Polsce. Ziobro poradzi sobie wszędzie" - podkreślił.



Zapis rozmowy Jacka Bańki z liderem Solidarnej Polski, Zbigniewem Ziobro.

Jest jeszcze Solidarna Polska czy już tylko PiS?

- Jest Solidarna Polska, jest PiS i Polska Razem. To koalicja, która uwzględnia wielkość każdej z formacji. W ostatnich wyborach PiS uzyskało ostatnio wynik 32%, SP 4% a PR 3%.

Solidarna Polska to tylko nazwa, realna polityka czy polityka na pasku prezesa Kaczyńskiego?

- Dlatego z ministrem Gowinem nie udaliśmy się na pierwszy kongres, bo chcieliśmy ustalić reguły gry. Chcieliśmy ustalać zasady realizacji wspólnego programu. Chcieliśmy naszemu środowisku zagwarantować funkcjonowanie w koalicji. Musimy dbać o realizację naszego programu. Taka mapa naszych relacji z poszanowaniem szans została określona i podpisaliśmy porozumienie. Było spotkanie z prezesem Kaczyńskim.

Podobno ma pan startować do Sejmu lub Senatu ze Świętokrzyskiego. Dlaczego nie Małopolska?

- Nie. Są rozważane dwie opcje. Jedna to start z Małopolski do Senatu a druga to start do sejmu z innego województwa. Najważniejsze jest to, żeby zadbać w wszystkich kolegów i koleżanki, którzy są w Solidarnej Polsce. Ziobro poradzi sobie wszędzie.

Podobno nawet z odległego miejsca.

- Moje kandydowanie traktuje jako sprawę czwartorzędną. Ważna jest lojalność względem mojego środowiska. Niektórzy zostawiają swoich pracowników dla posady. Ja tak nie robię. Zadbałem, żeby była reprezentacja Solidarnej Polski do Sejmu i Senatu we wszystkich okręgach w Polsce. To było dla mnie rzeczą kluczową. Ja sobie poradzę.

Porozumienie mówi o 10 miejscach biorących do sejmu i 5 do senatu. Tyle mają dostać Solidarna Polska i Polska Razem. Na tej liście jest Arkadiusz Mularczyk?

- Pewne informacje, które wypłynęły, nie są precyzyjne. We wszystkich okręgach są miejsca dla przedstawicieli Solidarnej Polski. Wszystkich okręgów jest ponad 40. Znajdzie się miejsce dla wszystkich, którzy będą chcieli startować.

Dla posła Mularczyka czy może będzie on wspólnym kandydatem na prezydenta Nowego Sącza?

- Będziemy rozmawiali na ten temat z Arkadiuszem Mularczykiem. Mamy zarząd.

Józef Rojek z Tarnowa znalazł się na tej liście?

- To kwestia dyskusyjna. Ja nie mam miejsca biorącego. Mogę być na miejscu 19,27. To nie jest ważne. Józef Rojek jest szanowanym parlamentarzystą, byłym prezydentem Tarnowa. Też mógłby się dostać z każdego miejsc, ale będzie miał jedno z pierwszych miejsc z okręgu.

Czyli nie będzie wspólnym kandydatem prawicy na prezydenta Tarnowa?

- Józef Rojek byłby dobrym kandydatem na prezydenta Tarnowa. Będziemy rozmawiali z kolegami z PiS, czy nie byłoby warto, żeby mieć wspólnego kandydata, którym mógłby być pan Rojek. Tarnów potrzebuje uczciwego człowieka. Wiemy, co tam się stało, znamy sprawę aresztu prezydenta.

Ale Solidarna Polska byłaby skłonna poprzeć w Tarnowie kandydata PiS, pana Koprowskiego?

- Nie. My jesteśmy gotowi rozmawiać. Za wcześnie jest na ogłaszanie czegokolwiek. My nic nie musimy. Nie umawialiśmy się do wspólnych startów w miastach. Może będzie dwóch kandydatów dla Tarnowa. Wolałbym jednak, żeby to był jeden kandydat w osobie pana Rojka. Za nim przemawiają kwalifikacje.

To nie jest tak, że umowa jest pisana palcem na wodzie? Mówi się o tych miejscach biorących a może się to zmienić i miejsc będzie mniej. Bierze pan to pod uwagę?

- Miejsc dla Solidarnej Polski jest więcej, niż pan mówi. Każdy wyborca, któremu bliska jest Solidarna Polska znajdzie przedstawiciela. O to chodzi. Na jednej liście można znaleźć kandydatów trzech partii. To będzie dodatkowa nagroda w postaci kilkunastu mandatów więcej. Będziemy mogli samodzielnie rządzić. To podpowiada rozsądek, jeśli chcemy zmienić fatalny rząd Donalda Tuska.

Obecnie w małopolskim sejmiku Solidarna Polska ma 5 radnych przy 11 radnych PiS. Według pana jak to się powinno rozkładać? Trudno uwierzyć, że stan posiadania Solidarnej Polski w przyszłej kadencji to będzie niemal 50% stanu posiadania PiS.

- Zawieraliśmy rozsądne kompromisy. One były konsultowane ze strukturami. Porozumienie obejmowało sejmik małopolski i inne. Jest to uczciwa i roztropna propozycja dla wszystkich stron. Zaufanie to jest gwarancja trwałości. Uczciwa umowa jest odzwierciedleniem realnej siły.

Trudno uwierzyć, że będzie tu pięciu radnych Solidarnej Polski w nowej kadencji.

- Myślę, że wspólna lista PiS, Solidarnej Polski i Polski Razem w Małopolsce uzyska miażdżącą przewagę nad innymi partiami i pozwoli wyłonić wspólny zarząd. Będziemy mieli więcej prawicowych radnych.

Jarosław Gowin to najlepszy kandydat prawicy w wyborach prezydenckich w Krakowie?

- To zależy od decyzji pana Gowina. Jeśli zdecyduje się startować, to Solidarna Polska i PiS będą gotowe go poprzeć. Mi się dobrze z nim współpracuje, gdy chodzi o nasze ustalenia. To zapowiedź dalszej współpracy. Tego trzeba szukać a nie różnic. Obaj jesteśmy z Krakowa i byliśmy ministrami sprawiedliwości, ale sporo rzeczy nas różni, trzeba być jednak skutecznym. Musimy szukać wspólnego mianownika.