Zapis rozmowy Jacka Bańki z ministrem w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy, Wojciechem Kolarskim.

 

Po tym gdy prezydent Warszawy zabroniła organizacji Marszu Niepodległości środowiskom narodowym, marsz zorganizuje prezydent Andrzej Duda, który porozumiał się w tej sprawie z premierem. To oznacza, że prezydent pójdzie na czele marszu?

- Trudno sobie wyobrazić uroczystość państwową bez obecności władz RP.

 

Można dziś traktować ten marsz jako kulminację obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości? Wydarzeń jest wiele, ale marsz może połączyć różne środowiska.

- W każdym wydarzeniu, w każdym wielkim przedsięwzięciu cyklu zdarzeń, szukamy tego wydarzenia kulminacyjnego. 11 listopada to moment, w którym mamy kulminację różnych przedsięwzięć, które trwają od miesięcy. One zaczęły się na początku roku. To efekt apelu prezydenta poczynionego przed Zgromadzeniem Narodowym. Prezydent nakreślił wtedy wizję obchodów, które nie są ograniczone do 11 listopada. Ich akcent jest położony na lokalność, małe społeczności. To zamysł, żeby patrzeć wstecz z przeświadczeniem, że nasza historia jest potrzebna nam dzisiaj, dla naszych dzieci, wnuków. Kulminacją jest 11 listopada. Wiele wydarzeń będzie jeszcze w kolejnych dniach, miesiącach i latach. To dzień pełen symboli. Jednym z nich będzie marsz. Jestem ostrożny, żeby nie nadawać przesadnego znaczenia jednemu z wielu wydarzeń. To wielkie wydarzenie, ale jedno z wielu w stolicy i jedno z tysięcy w kraju.

 

Sam program „Niepodległa” to około 1400 wydarzeń.

- 3200 wydarzeń. Z tego 11 listopada dzieje się ponad 1400. Jest 480 wydarzeń objętych patronatem prezydenta. Do tego tysiące przedsięwzięć lokalnych, obywatelskich, które widać. Wystarczy przejść się po małopolskich miejscowościach. Zobaczymy wtedy jak świętujemy. Trudno znaleźć kogoś, kto nie wie o 100-leciu.

 

Co będzie jeśli sąd przyzna dzisiaj rację środowiskom narodowym?

- Od wczoraj mamy nową sytuację. Zakaz prezydent Warszawy doprowadził do eskalacji emocji, które groziły społecznym niepokojem. To groziło zachowaniu powagi tego święta. Dlatego jest taka decyzja prezydenta Andrzeja Dudy i rządu. Rząd przejmie odpowiedzialność za marsz. Marsz odbędzie się pod patronatem prezydenta. Będzie to wydarzenie państwowe. To powoduje skutki prawne. Jednym z nich jest zniesienie wszystkich decyzji dotyczących innych zgromadzeń, które miały mieć miejsce w tym samym czasie.

 

Inny znak zapytania wiąże się z bezpieczeństwem, za który bierze odpowiedzialność MSWiA. Mamy protest policjantów. Wczoraj - w skali kraju – nie pracowało około 30 tysięcy funkcjonariuszy. Jak zapewnić bezpieczeństwo tłumom? Sam minister będzie zachęcał Polaków do spokojnego pokonania trasy wraz z marszem?

- Prezydent zaprasza wszystkich, żeby być razem 11 listopada, być razem na marszu, spotkać się pod biało-czerwoną flagą. Potrafimy razem się cieszyć tą wielką rocznicą, żeby pokazać, że Polska jest jedna, wspólna i radosna.

 

Co będzie jeśli dojdzie do niemiłych incydentów? Co będzie jeśli pojawią się transparenty i hasła, z którymi zwykle przychodziły środowiska narodowe? Jak na tym tle będą wyglądać władze?

- Jestem przekonany, że wszyscy pokażemy, że to dzień, który zgodnie z apelem prezydenta, będzie dniem wyłączonym z konfliktów, poza sporem, poza tym, co nas dzieli na co dzień. Ten dzień ma być dniem jedności. Gorąco w to wierzę, że ten dzień i bało-czerwony Marsz 100-lecia Odzyskania Niepodległości będzie wyrazem jedności. Zapomnimy o tym, co dzień wcześniej nas różniło. Pokazujemy sobie i światu, że potrafimy razem się cieszyć z posiadania własnego państwa. Jestem spokojny, że służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo, staną na wysokości zadania. Jestem przekonany, że to będzie wielka manifestacja radości z wolnej Polski.

 

Pan zostaje w Warszawie, czy będzie pan jednak w Krakowie?

- Miejsce prezydenckiego ministra jest koło prezydenta. Będę w Warszawie.

 

Mówił pan o wydarzeniach wpisanych do programu „Niepodległa”. To aż 1400 wydarzeń w tych dniach. Które z nich będą najważniejsze? Jaki jest żelazny program dla Polaka, który chce godnie uczcić tę rocznicę?

- Kiedy myślę o lokalnych wydarzeniach, mam skojarzenie z czymś, co ma swoją nazwę. Chodzi o śpiewanki. To lokalne spotkania i wspólny śpiew. To piękna tradycja popierana przez prezydenta. Prezydent zawsze bierze udział w takich spotkaniach gdzieś w Polsce. W tym roku prezydent będzie w Gorzowie. Ta tradycja narodziła się w Krakowie. To śpiewanie zaczęło się wiele lat temu za sprawą kabaretu Loch Camelot. To wkład Krakowa w nową formę obchodów świąt narodowych. To co jest wspaniałe, co pokazały wszystkie wydarzenia toczące się od miesięcy, to ogromny zasięg obchodów. To wizja obchodów zdecentralizowanych, która wyraża się w tysiącach wydarzeń. W Małopolsce jest wiele wydarzeń - w Tarnowie, Zakliczynie, Łowczówku. W Zakopanem mieszkańcy Podhala obchodzili setną rocznicę utworzenia Rzeczpospolitej Zakopiańskiej. Do tego są akcje społeczne – śpiewanie hymnu jutro o 11:11 w szkołach, akcja wysyłki biało-czerwonych flag. To ogromne poruszenie obywatelskie. Nie wskażę, które wydarzenie jest ważniejsze. Każde zasługuje na uwagę, każde pokazuje wspólnotę, której potrzebujemy 11 listopada. Jeden z dziennikarzy w mediach społecznościowych na pytanie, czy 11 listopada będzie udany, czy nie odpowiedział tak. „Jeśli wyjdziecie państwo z bało-czerwonymi flagami to będzie udane, jak będziecie siedzieć przed telewizorem to nie”.

 

W ostatniej chwili dostaliśmy dzień wolny 12 listopada. Wcześniej była idea referendum konstytucyjnego. Te uroczystości, które są przed nami to wszystko, co mogliśmy zrobić, czy kilka spraw nie do końca wyszło?

- Uważam, że źle się dzieje, kiedy wydarzenie jeszcze nie ma miejsca, ale są głosy sceptyczne i pełne pretensji, że rzecz się nie udała. Jestem przekonany, że z perspektywy czasu okaże się, że rok 2018 mocno zapisze się w społecznej pamięci. To wydarzenie wydobyło szereg postaci, szereg historii ważnych dla lokalnych społeczności. One pokazują, że niepodległość tworzymy my, nasze życie. Nasze lokalne historie są częścią historii Polski. To będzie jeden z pomników tych obchodów. Mam też przekonanie, że 11 listopada, kiedy prezydent ogłosi proces odbudowy Pałacu Saskiego, po latach będziemy wspominać, że to miejsce, które jest w Warszawie pustą przestrzenią, niedługo będzie symbolem budowanego, nowoczesnego, demokratycznego państwa.