Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z europosłem PiS, Ryszardem Legutko.

 

Nauczycielska Solidarność, której przedstawiciele od dwóch tygodni okupują Małopolskie Kuratorium Oświaty, zaostrza protest. Część nauczycieli zaczyna głodówkę. W Warszawie mają się zacząć rozmowy ostatniej szansy. Jest szansa na porozumienie?

- Jest, choć emocje są coraz większe. One są napędzane. Ubolewam nad tym. Takich rzeczy nie rozwiązuje się przez próbę sił. Trzeba ustalić racjonalny plan podwyżek dla nauczycieli. Ten rząd to najbardziej hojny rząd, jeśli chodzi o politykę społeczną. Były obawy, że nauczyciele stracą miejsca pracy. Nie stracili. Nawet pojawiło się więcej miejsc pracy. Są dobre i przyjazne sygnały ze strony rządu. Liczę na porozumienie.

 

Wydaje się, że wszystko zmierza do konfrontacji. W wywiadzie dla Rzeczpospolitej szef ZNP Sławomir Broniarz mówi, że do strajku dojdzie w około 80% szkół, a gotowość protestu deklaruje w sumie prawie pół miliona pracowników oświaty. Kto na takiej konfrontacji zyska? Stracą na pewno dzieci i rodzice. 

- Stracą dzieci, rodzice. Nauczyciele też nie zyskają. Niedobrze jest antagonizować dzieci, rodziców i wprowadzać taką sytuację w szkołach. Przewodniczący Broniarz to awanturnik. On robił szalone awantury, jak wprowadzano gimnazja. W alercie postawił też środowisko, jak gimnazja były likwidowane. Pan przewodniczący Broniarz nie powinien być przewodnikiem dla nauczycieli. Może trzeba inaczej się dogadać z resortem.

 

Nie zrobił rząd zbytnich nadziei na możliwą realizację postulatów płacowych, gdy w lutym ogłoszono "Nową Piątkę"? Te programy społeczne mogły dać nauczycielom do zrozumienia, że skoro na to są pieniądze, może na ich podwyżki też się znajdą. 

- Takie posunięcia mogą wywołać różne reakcje. Mogła być inna reakcja, że rząd dał dużo szerokim rzeszom ludzi, więc na razie powstrzymamy się z żądaniami, bo w skarbonce może się ukazać dno. Dewastacja budżetu nie jest dobra dla nikogo, także dla nauczycieli.

 

Mamy chaos jeśli chodzi o Brexit. Pana zdaniem kiedy – o ile w ogóle – Brytyjczycy opuszczą Wspólnotę?

- Decyzja pewnie zapadnie do wyborów. Są też inne scenariusze. Jak decyzja zapadnie do wyborów, czy to na mocy porozumienia, czy bez porozumienia, sprawa będzie jasna. Jeśli przedłużenie miałoby trwać dłużej i byłoby tak wynegocjowane, żeby objęło wybory do PE, wtedy są niewielkie szanse, że Wielka Brytania opuści UE. Ja bym chciał zwrócić uwagę, że nie ma czegoś takiego jak wybory europejskie w prawie brytyjskim. To zostało zlikwidowane. Trzeba to będzie szybko wprowadzić. Selekcja kandydatów w systemie brytyjskim jest taka, że odbywa się to przed wyborami. Tu musiałaby być błyskawiczna selekcja. To doprowadzi do politycznej zadymy na Wyspach. Liczę, że rozwód nastąpi przed wyborami.

 

Czyli nowe daty to albo 12 kwietnia bez umowy, albo 22 maja, jeśli Izba Gmin przyjmie umowę? Jeśli oba te terminy przepadną, będzie wielka niewiadoma?

- Wtedy trzeba wnosić do Rady Europejskiej o dalsze przedłużenie. Jeśli odbędą się wybory i Brytyjczycy znowu wejdą w ten system, wycofanie się z niego będzie potem trudniejsze. Będą się musiały odbyć wybory na Wyspach i jest prawdopodobieństwo, że Torysi przegrają. I tak dalej. Jest masa wydarzeń, która sprawi, że z Brexitu nic nie wyjdzie.

 

Kto wygra wybory europarlamentarne w Polsce? Kiedy patrzymy na listę PiS w naszym okręgu, to nawet zdaniem przeciwników politycznych prawicy, jest to lista śmierci. Obok Pana na jej czele są wicepremier Szydło i wiceminister Jaki.
- 5 lat temu ta lista też była najmocniejsza. Nie wiem, dlaczego tak jest. Komitet Polityczny uważa, że nasz region to zagłębie PiS. Tu pewnie można zyskać najwięcej głosów. To prawda. Mówi się tutaj o 4 mandatach.

 

Teraz PiS ma 3.

- Tak. Teraz się mówi o 4, niektórzy mają symulacje, że może być ich nawet 5. Lista nie jest łatwa, ale wybory zawsze są trudne i nerwowe. Wiem, bo przeżyłem wiele wyborów. Nigdy nie ma poczucia pewności siebie. Zawsze jest niewiadoma.

 

Do wyborów dwa miesiące, ale tempo kampanii jest bardzo duże. Pan jest jedynym obecnym europosłem na tej liście. Będzie pan w stanie w takim tempie prowadzić kampanię, jak inni kandydaci? W tym tygodniu Patryk Jaki chce zorganizować 27 różnych spotkań z wyborcami.

- To nie jest dobre tempo dla mnie. Ja mam poważne obowiązki w Brukseli. Jestem przewodniczącym frakcji, negocjuję z partiami politycznymi w Europie, żeby nasza grupa po wyborach się wzmocniła, stała się drugą lub pierwszą grupą. Moje wysiłki na rzecz zmiany architektury politycznej w UE powinny zostać docenione przed wyborców.

 

Czyli pozbawia pan wyborców złudzeń? Tak często w Małopolsce pana nie zobaczymy?

- Jest różnica między 40 spotkaniami a 10. Nie chcę niczego mówić o taktyce, ale nie narzekam na kontakty z wyborcami. Wyborcy też nie będą czuć się zawiedzeni. Nie będę jednak śmigał jak błyskawica po okręgu.

 

Dzisiaj zaczyna się kolejna sesja Europarlamentu. Na niej kwestia kontrowersyjnej dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Na znak protestu pierwsze strony kilkudziesięciu dzienników są puste. Wydawcy apelują do europosłów, żeby za dyrektywą zagłosowali, żeby lepiej bronić interesy wydawców i autorów. Jakie jest pana zdanie? 

- To rzecz skomplikowana. Jest konflikt. Po jednej stronie są wydawcy i twórcy. Po drugiej są odbiorcy i ci mniejsi aktorzy na rynku medialnym. Wybór jest niełatwy. Jako twórca nie mam zaufania do tej dyrektywy. Pewnie będziemy głosować przeciw, Staniemy po stronie odbiorców, nie gigantów. Tam są dwa artykuły, które są niepokojące. Jeden to monitorowanie praw autorskich. To może spowodować dużą ingerencję w to, co się będzie ukazywać. Drugi artykuł to prawa pokrewne. One przechodzą na wielkich wydawców, więc oni skorzystają, nie autorzy. 

 

Podstawowy zarzut w państwa kierunku ze strony opozycji jest taki, że chcecie doprowadzić do Polexitu, wyjścia Polski z UE. Politycy PiS powtarzają, że to bzdura, ale Unię trzeba zmienić. Jak?

- Ten Polexit to kłamstwo. Żyjemy w kłamstwie. Opozycja karmi się kłamstwem. Jak słyszę, że moja koleżanka mówi, iż od 3 lat Polska jest rządzona przez terror to jak mam na nią patrzeć? Albo jest niemądra, albo kłamie. Tak samo jest z Polexitem. Oni o prostu kłamią. To ich strategia od początku.

 

Jaka powinna być Unia?

- Rzecz jest prosta. Każda struktura polityczna powinna być realizowana i nie może być rządzona przez jedną koalicję w nieskończoność.

 

Ale większość głosuje na tę koalicję.

- Tak i nie. Większość głosuje, ale większość często ma inne zdanie. Jak ci ludzie znajdują się przy władzy, robią co chcą i ignorują głosy swoich wyborców. Unia jest rządzona przez ludzi, którzy nie są wybierani. Oni są wrzucani na spadochronie. Komisja Europejska jest zatwierdzana przez Parlament, ale ci ludzie są zrzucani ze spadochronów. Oni nie są niczym zobowiązani. Jeśli weźmiemy takiego Timmermansa to on nie ma żadnej demokratycznej legitymacji.

 

Majowa elekcja zmieni radykalnie układ sił?

- Liczę, że monopol rządzący UE przez 40 lat zostanie nadkruszony. O to proszę wyborców.