Poseł PiS podkreślał na antenie Radia Kraków, że najważniejsza jest jedność wyborców centroprawicy. Zdaniem Szczerskiego jedyną reprezentacją tych ludzi jest PiS, gdyż zarówno Solidarna Polska jak i Polska Razem nie przekroczyły w ostatnich wyborach progu wyborczego. "Wszystkich tych wyborców zapraszamy, żeby po ostatnim rozstrzygnięciu, które pokazało kto może zmienić Polskę, zagłosowali na PiS. Tamte głosy były stracone" - podkreślał poseł w Radiu Kraków.

Krzysztof Szczerski odniósł się także do wyborów prezydenckich w Krakowie. Zdaniem posła PiS, do tej pory zgłosił się jeden kandydat oczywisty - Jacek Majchrowski i ludzie, którzy wyrwali się sami. " Duże grupy, które mają logikę decyzji, potrzebują więcej czasu" - zaznaczył Szczerski w Radiu Kraków.



Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Krzysztofem Szczerskim, posłem PiS.

Wczoraj powiedziałam, że zapytam pana, czy będzie się pan cieszył, że Zbigniew Ziobro znowu będzie pana koalicjantem. To było chyba przedwczesne pytanie.

- Rozmowy się toczą, ale pamiętajmy o tym, że my się nie łączymy z Ziobrą. Dla nas istotna jest jedność wyborców prawicy.

Czyli to manewr po tytułem: „Nie chcemy polityków Solidarnej Polski, ale chętnie przygarniemy ich wyborców”?

- Nasza oferta skierowana jest do środowiska centroprawicy.

Środowisko to wyborcy czy politycy?

- To wyborcy, stowarzyszenia i grupy, które się identyfikują jako centroprawica. Ostatnie wybory pokazały, że reprezentacją tych ludzi jest PiS. Jak politycy podążą za jednością wyborców prawicy to dobrze. Jak nie to i tak najważniejsze jest, żeby obóz centroprawicy miał jedną reprezentację a to będą listy PiS.

Rozumiem, że kto podąży za PiS będzie "ok" a jak nie podąży to nie?

- Jeśli ktoś przedłoży swoje ambicje ponad jedność wyborców prawicy, to dokona ponownego wyboru.

Każdy polityk ma swoje ambicje.

- Tak, ale chodzi o to, że ambicji nie realizuje się poprzez uzyskanie mandatu od wyborców.

W Nowym Sączu Solidarna Polska miała 20% w ostatnich wyborach. To sporo. 20% osób w okolicach Nowego Sącza chce, żeby politycy Solidarnej Polski mieli coś do powiedzenia w polityce.

- Wszystkich tych wyborców zapraszamy, żeby po ostatnim rozstrzygnięciu, które pokazało, kto może zmienić Polskę, zagłosowali na PiS. Tamte głosy były stracone.

W wyborach samorządowych te głosy nie muszą być stracone.

- Jedna rzecz jest istotna. Warunek porozumienia jest czytelny. To kontakt naszych partnerów z Solidarnej Polski i Polski Razem z rzeczywistością. Jak cała lista Polski Razem miała mniej głosów niż osobno pierwszy i drugi europoseł PiS, to są to odpowiednie proporcje. Słyszę od niektórych polityków tych partii, że zobaczą, czy PiS dojrzało do zaoferowania odpowiedniego połączenia. To śmieszne. Wyborcy pokazali nasze miejsce na centroprawicy. Teraz zapraszamy wszystkich wyborców, żeby nie było mętliku. Chcemy objąć listą środowiska obywatelskie, Solidarność. Jeśli ci politycy, którzy ostatnio przegrali, będą chcieli wrócić na te listy, to struktury PiS będą tych ludzi w odpowiednich proporcjach na odpowiednie miejsca wpisywały.

W takim razie PiS wystawi swojego kandydata w Krakowie czy poprze Jarosława Gowina?

- Zalecenie, które podjęły władze partii, jest jasne. W każdym większym mieście powinna być lista PiS i nasz kandydat. W przypadkach nadzwyczajnych, gdy chodzi o wygraną a nie o poparcie innej osoby...

W Krakowie jest nadzwyczajna sytuacja?

- Rozmawiamy o tym. Wydaje nam się, że jest szansa, żeby w Krakowie dokonać zmiany. Mam nadzieję, że rozmowy będą dalszym efektem porozumienia ogólnopolskiego. To się dzieje na naszych oczach.

Czyli jeśli dojdzie do kongresu zjednoczeniowego i Jarosław Gowin przyjmie propozycje Jarosława Kaczyńskiego, to będzie mógł liczyć na poparcie?

- To otworzy także dyskusję z partią Gowina w mieście. Chcemy przetestować formułę jedności na poziomie wyborców w Krakowie.

Pan nie ma ochoty kandydować?

- To jest zaszczyt, ale zadania, które na razie realizuję, to zadania ogólnopolskie.

Jest to paradoks, że dwie największe partie nie mają kandydata na prezydenta Krakowa?

- My mamy na razie kandydatów oczywistych, jak prezydent Majchrowski albo ludzi, którzy wyrywają się sami. To nie jest dopełnienie cyklu. Duże grupy, które mają logikę decyzji, potrzebują więcej czasu.

Jest lipiec. Wybory w listopadzie.

- Kampania będzie intensywna.

Obserwatorzy naszej sceny politycznej też nie widzą oczywistego kandydata PiS czy PO. Może to słabość tych partii w samorządzie? Nie ma lidera, który pociągnie wyborców i stanie do boju z prezydentem Majchrowskim, który ma coraz większą szansę na czwartą kadencję?

- Oceny jakości działań dokonamy po rozstrzygnięciu. Jak kandydaci wielkich partii uzyskają słabe wyniki, to powiemy, że coś poszło nie tak.

W każdych poprzednich wyborach tak było. W poprzednich wyborach kandydat PiS nie wszedł do II tury.

- Pamiętajmy, że wtedy wynik i dynamika, która się uruchomiła wokół pana Dudy sprawiła, że uzyskaliśmy dobry wynik. Inwestycja w te wybory i w pana Dudę powiodła się. Ona była na dłuższa metę ważna.

Chodzi pan na spacer na Zakrzówek?

- Ja pamiętam Zakrzówek z dzieciństwa.

Pan jest młody, ale to było jakiś czas temu.

- Tak. Uwielbiałem to miejsce. Bałem się trochę tych wielkich skał, ale woda fascynowała. Ostatnio nie mam na to czasu.

Co z tym Zakrzówkiem? Jutro sprawa wróci na Radę Miasta. Jest tam motyl modraszek i wąż gniewosz. Może się okazać, że teren zostanie zagrodzony. Wtedy tam ani nie pójdziemy na spacer ani nie zamieszkamy. Tylko węże i motyle będą szczęśliwe.

- To jest tak, że w polityce miejskiej najważniejszy jest zrównoważony rozwój. Chodzi o połączenie potrzeb rozwojowych z tym czego chcą ludzie.

Mówi pan jak radni PO.

- Mówię tak, jak mówi mi rozsądek. Kto podobnie mówi, to mnie nie interesuje. Takie sprawy nie powinny być rozstrzygane w atmosferze konfliktu. To błąd. Jakaś strona stwierdzi, że może zignorować głos innych. Powinien wygrać zdrowy rozsądek. Tam gdzie jest konflikt, nigdy nie wyniknie nic dobrego.