Sam Hartman nie wyklucza startu w wyborach we Wrocławiu. W wyborach samorządowych ugrupowanie liczy na zdobycie kilkudziesięciu mandatów radnych różnych szczebli.

"To naturalne, że Twój Ruch współpracuje z SLD. W przyszłości musi powstać zjednoczona lewica, nie ma wątpliwości" - przekonywał profesor Hartman w porannej rozmowie Radia Kraków. Jego zdaniem PiS nie jest w stanie skutecznie obalić rządu, nie jest wiarygodnym krytykiem.



Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Janem Hartmanem z Twojego Ruchu.

Ze strachu można puścić w niepamięć „naćpaną hołotę” i „błazna z Biłgoraja”?

- To nie jest podszyte lękiem. Wiadomo, że PiS nie jest w stanie obalić sam rządu i nie jest w stanie być wiarygodnym krytykiem tej całej sytuacji. Wiadomo, że PiS jest pretendentem do władzy. My możemy bezinteresownie mówić prawdę. Rząd działa w warunkach szantażu, czeka na kolejne taśmy. Cieszę się, że SLD nie jest koalicjantem Tuska, postawiło na zmianę. Miller ma nosa i czuje, że taka zmiana może nastąpić. Wierzę w przebudowę PO, że będzie większa koalicyjność.

To małżeństwo z rozsądku?

- To dobra współpraca, która jest zapowiedzią podobnych kroków w przyszłości. Musi być w przyszłości zjednoczona lewica, reprezentacja tych środowisk. Są przeszkody natury personalno–organizacyjnej, ale musimy je przezwyciężyć.

Pan jest dobrym przykładem. Kiedyś pan startował z list SLD.

- W Twoim Ruchu jest wielu SLD-owców i odwrotnie. Nieufność jest między liderami i mam nadzieję, że się to poprawi. Wszyscy wiedzą, że trzeba współpracować. Obie partie są słabe, w pojedynkę niewiele mogą zrobić. Przyszłość nie jest łatwa, choroby nas gnębią. Musimy współpracować. Jesteśmy za mali, żeby działać samotnie.

"Porozumienie 61" jest związane z aferą taśmową. Nie ma na razie deklaracji co do wspólnych list w wyborach samorządowych. To wykluczone?

- Nie będzie koalicji pod nazwą SLD – Twój Ruch. Idziemy do wyborów wojewódzkich pod szyldem Twojego Ruchu a na niższych szczeblach możemy wchodzić w różne porozumienia, ale jako komitety obywatelskie i wyborców. Zakładamy, że różne środowiska będą się łączyć, żeby popierać dobrych kandydatów.

Twój Ruch jest słaby a w Małopolsce wyjątkowo słaby. Będzie lista Twojego Ruchu w Małopolsce?

- Musi być. Zrobimy je wszędzie. Nawet jakby te listy miały robić słabe wyniki, to musimy pokazać, że jesteśmy. Mamy przywilej przegranych. Dostaliśmy w ostatnich wyborach 3,5%, ale wszystko, co będzie powyżej, jest ruchem do przodu. Liczymy na niektóre województwa i pokonanie progu 5%. W kraju liczymy na kilkudziesięciu radnych. My jako nowa partia mamy tylko około 20 radnych w kraju.

W Krakowie będzie lista czy współpraca z SLD?

- Jeśli chodzi o pierwszą turę, to wiadomo, że wystawiamy listę do sejmiku i na prezydenta chce startować Łukasz Gibała. Co będzie w drugiej turze, zobaczymy. Nie ukrywamy, że wolimy kandydata lewicowego niż prawicowego.

A co z panem?

- Ja jestem delikatnie przymierzany do Wrocławia. Ja się tam wychowałem. Jest taki pomysł, że może wystartuje we Wrocławiu, ale to zależy, z kim miałbym rywalizować. Tam jest jednak także poseł Elsner, pani Kubica. Jakieś miejsce w tych wyborach powinienem znaleźć. Każdy początkujący polityk musi startować, żeby go było widać i słychać.

W powiecie proszowickim co drugi maturzysta nie zdał matury. Czego pan, jako profesor CMUJ się bardziej obawia? Niżu demograficznego czy pokolenia, któremu wystarcza 30% do zdania matury?

- W całej przestrzeni edukacyjnej jest kilka kierunków odpornych na niż. Akurat kierunki medyczne tak mają. Jednak w ogromnej większości wydziałów trzeba przyjmować wszystkich. Za to są pieniądze. Wiadomo, że liczba osób przygotowanych do studiowania jest stała. Dawniej to była prawie połowa studentów a dzisiaj 10%. Pełnimy rolę liceum. Tutaj się dzieje to, co się powinno dziać na poziomie średnim. Nasze magisteria są odpowiednikami tego, czego byśmy oczekiwali od maturzystów. To jest przesunięte o jeden stopień.

Czyli z pana perspektywy widać, że kolejne pokolenia przysparzają więcej problemów?

- Tak uniwersytet zmienił się w liceum i tak jest od lat.