Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

Kto oblał egzamin z budżetu obywatelskiego? Mieszkańcy, radni czy pan?

- Dziwie się temu pytaniu. Nikt nie oblał egzaminu, on cały czas trwa. Zapraszam do składania projektów, mamy 5 dni. Zostało złożonych 28 projektów, 10 miejskich i 18 dzielnicowych. Kolejne są w przygotowaniu. Od początku było mówione, że to musi być proces. Te ugrupowania pozarządowe, które to zainicjowały, uprzedzały, że to trzeba rozłożyć przynajmniej na 2 lata. Dopiero potem będzie dobrze. To taka funkcja edukacyjna. Tu się to sprawdza. W dzielnicach jest łatwiej a w mieście trudniej.

Mieszkańcy i radni dzielnicowi skarżą się, że jak dzwonią po informację do ZIKiT-u to jest spychologia i odsyłanie.

- Ja nie wiem dlaczego dzwonią do ZIKiT. Mogą przez radę dzielnic składać projekty. ZIKiT do tego nic nie ma.

Przychodzi do Radia Kraków wczoraj jedna ze słuchaczek, która próbuje przygotować projekt związany z zagospodarowaniem Zakrzówka. Żeby złożyć taki projekt musi mieć wstępny kosztorys, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć ile poszczególne elementy mogłyby kosztować. Gdzie ma szukać takiej informacji?

- Kosztorys wykonują specjaliści i to trwa pewien czas. Jako dziennikarze uważacie, że wszystko jest do zrobienia od zaraz. Są procedury, wyliczenia. Nie jest tak, że każdy urzędnik będzie wiedział jaki jest koszt działań. Po drugie, to jest kwestia przetargu. Ja sam przyjmowałem takie wnioski. Wszędzie można je składać.

W opinii przedstawicieli Rady Miasta to urzędnicy niechętnie wykonują te obowiązki, żeby pokazać, że ten budżet się nie sprawdza. Jednocześnie dodają, że jakby to był pomysł prezydenta Majchrowskiego to wszystko by chodziło jak w zegarku.

- To jest głupota. Niech mi wskażą tych niechętnych urzędników. Łatwo jest rzucać oskarżenia na „urzędasów”. Media pisane to robią z lubością. Weszliśmy w ten budżet, to był pomysł organizacji pozarządowych i to idzie. Na szczeblu dzielnicowym to idzie nieźle. To ruszyło przecież w zeszłym roku a włączyły się tylko 4 dzielnice. Reszta nie była zainteresowana.

Jak mamy 28 projektów to przy telefonie wystarczyła by jednak osoba, która mogłaby udzielić informacji.

- Nie. Pan nie może powiedzieć ile będzie kosztował dany projekt. Nie ma często szczegółów. To cała masa kwestii niewiadomych. Projekt jest składany ogólnie. „Uzupełnienie istniejących i budowa nowych ścieżek rowerowych” - taki projekt mamy. Nie jest podane jakich ścieżek i gdzie. To wszystko wymaga analiz i po złożeniu podaje się koszty.

Czyli takie projekty ze względów proceduralnych trafią do kosza?

- Nie. One zostaną opracowane i nadany zostanie im bieg.

Powraca bój o Zakrzówek. Dzisiaj będzie pierwsze czytanie projektu zagospodarowania tego obszaru. Różnice między planistami a przedstawicielami Zielonego Zakrzówka są niewielkie. Wczoraj Grzegorz Stawowy mówił, żeby przyjąć plan jak najszybciej a potem będzie jeszcze dyskusja o szczegółach. Możliwe jest negocjowanie po przyjęciu planu?

- Tu są dwie kwestie. Wszystko zostało ustalone. Kiedy plan został zrobiony w oparciu o te ustalenia to pojawiła się kolejna grupa, której się to nie podoba. To co pan Stawowy mówi jest sensowne. Zawsze można plan punktowo zmienić.

Jak dzisiaj przyjdą przedstawiciele Zielonego Zakrzówka to pan im powie: „Przyjmijmy plan a potem będziemy go punktowo zmieniać”?

- Ja im nic nie powiem. Oni przyjdą do Rady Miasta i tam będą dyskutować.

Ale pan potwierdza, że potem plan można jeszcze zmieniać?

- Tak, to nie dotyczy tylko tego planu. Będą inne, w których będzie można coś delikatnie zmieniać.

Odwlekanie prac nad studium i przeniesienie pracy na czas kampanii wyborczej byłoby szkodliwe dla miasta?

- Oczywiście. Wtedy będzie to kwestia politycznych rozgrywek. Każdy będzie uważał, że jak przyjdą mieszkańcy z pomysłem a on to zmieni to oni na niego zagłosują. Tak nie jest. Jak nie zrobimy tego przed kampanią to możemy powiedzieć, że studium nie będzie.

Jest już decyzja o starcie w wyborach prezydenckich?

- Powiedziałem, że zdecyduję w czerwcu. Mamy jeszcze 19 dni.

Strasznie jest pan drobiazgowy.

- Pozwoli mi pan na spokojnie podjąć tę decyzję?

Czyli waha się pan?

- Ja patrzę na różne sytuacje. To jest jak z projektami. Nie można czegoś odstrzelić, trzeba podjąć przemyślaną decyzję.

Jak pan patrzy na ewentualnych kandydatów: posłów Gowina i Gibałę, europosła Sonika, radnego Ptaszkiewicza to jest pan bliżej decyzji na tak?

- Jestem bliżej na tak. Jak ktoś kto startuje na urząd prezydenta i rozwiesza teraz bilbordy to jest pytanie czyj to jest kandydat. On sam siebie wystawia. Nie ma komitetu wyborczego wyborców ani partii. Nie zostały rozpisane wybory, nie ma kalendarza a już są kandydaci.

Czyli jest pan o krok bliżej do decyzji na tak?

- Tak. Jakby ktoś miał tak funkcjonować to rany boskie.

Zatem kiedy będzie decyzja?

- Sądzę, że do dwóch tygodni.