Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr Jarosławem Flisem, socjologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Na polskiej prawicy 1+2 zawsze daje 3 czy może 2,5 lub 2?

- To zależy od umiejętności. Można sobie wyobrazić sytuację kiedy 1+2 daje 0,9 a można taką kiedy 1+2 daje 3,5. Jest spory zakres w tej dziedzinie. Elektoraty nie dodają się automatycznie. Może dojść do tego, że elektoraty się nie łącza i dochodzi do odpychania, jak w przypadku koalicji PO i PiS w wyborach do sejmików w 2002 roku. Najwięcej wtedy zyskało LPR. Ten elektorat się skurczył. Wyborcy poszukali alternatywy. Może być też tak, że z takiej sumy powstanie nowa jakość, jak w przypadku AWS, który przyciągnął nie tylko sympatyków rozbitych partii, ale także innych. Nowa inicjatywa była czarnym koniem. To zależy od tego na ile uda się to pokazać jako nową jakość i na ile się będzie działać wspólnie. Na ile to będzie gra drużynowa a nie kiwanie swoich kolegów.

To co widzieliśmy to trzech solistów czy dwóch chórzystów i solista?

- To nie jest połączenie równych partnerów. Jest duże ugrupowanie i dwa mniejsze, które są jednak ważne. To pokazały wybory do Parlamentu Europejskiego. Oni nie przeżyli, ale PiS stracił zwycięstwo. Gdyby ich zostawić na zewnątrz to te partie mogą stracić, ale PiS może stracić najwięcej – szansę na przejęcie władzy. Następna próba będzie w 2019 roku a to rok 70 urodzin Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście przypadki Berlusconiego pokazują, że różne cuda można osiągać, ale wydaje się to trudniejsze.

W efekcie porozumienia miejsca biorące maja przypaść przedstawicielom Solidarnej Polski i Polski Razem. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby ziobryści utrzymali stan posiadania w małopolskim sejmiku.

- To zależy jak spędzili ostatnie lata. Dużo z tych radnych było ściągnięte na listy dzięki lojalności względem Ziobry. Oni byli na jedynkach, mimo że byli słabsi niż jedynki PO czy inni kandydaci. Przewaga jedynki jest jednak duża. To będzie start, gdzie wystawiamy listę razem a potem się tniemy między sobą. To może być niebezpieczne. Da się uzyskać zgodę na etapie układania listy, to jest łatwe, ale potem się zaczyna kampania i tam żaden z kandydatów nie walczy z PO czy z PSL. Tam się walczy z kolegami z listy. Może się okazać, że radni tam wejdą, ale z takim poziomem skłócenia, że to się rozleci. Warto pamiętać skąd się wziął klub Solidarnej Polski. On się wziął z posłów PiS, którzy zostali zepchnięci na dalekie miejsca i zostali wyciągnięci przez Ziobrę. Oni potem byli bardziej lojalni względem Kurskiego a nie względem kierownictwa, które je zesłało na dalekie miejsca.

Zmiana władzy w sejmiku wydaje się przesądzona. To porozumienie ją pieczętuje?

- Potencjalnie. To kolosalne zagrożenie dla rządzących w sejmiku. Ale do tego jest jeszcze daleko. Może się okazać, że to będzie działać. Łatwiej byłoby obecnej koalicji, gdyby doszło do porozumienia Gowina z PSL. Mówiło się o takim scenariuszu. Oddech na plecach jest już silny, ale wszystko w rękach wyborców i regionalnych liderów. Pytanie do nowej koalicji jest takie: czy pojawią się regionalni liderzy, którzy będą osobiście zainteresowani przejęciem władzy w sejmiku i będą potrafili zorganizować drużynę, która to zrobi? Tak jak to się stało 4 lata temu. Było wtedy widać, że PiS było przekonane, że władza w sejmiku wpadnie sama. Jednak Marek Sowa z PO zrobili ogromną pracę, żeby wybory wygrać. To się wydawało niemożliwe. To było jednak związane z tym kogo udało się ściągnąć na listy a nie kogo wyciąć. Może teraz to się odwróci? Może w PO będzie walka o to kto zostanie radnym a w PiS pojawi się ekipa, która będzie chciała przejąc władzę a nie tylko zatrudnić asystenta w urzędzie jak już wygrają. Pycha kroczy przed upadkiem.

W Krakowie mamy już potencjalnych kandydatów na kandydata? Mowa o Gowinie i Ziobrze.

- Wydaje się, że Ziobro sam się odciął. Wydaje się, że byłoby to wątpliwe. Mógłby wtedy przegrać już wszystko. Z Gowinem jest podobnie, ale jego szanse są większe. Pytanie jaka część elektoratu PO uzna go za swojego i nie zagłosuje na Majchrowskiego. Trzeba liczyć, że do II tury dojdzie. Ta kandydatura byłaby najsilniejsza dla PiS. To jednak nie znaczy, że byłby faworytem. Przeciwko Gowinowi przemawia to, że nigdy nie był zainteresowany miastem, nie będzie mógł odpowiedzieć na pytanie o planowane inwestycje i będzie miał wiele innych rzeczy do zrobienia. Poza tym są przykłady pokazujące, że politycy, którzy nie działali wcześniej we władzach lokalnych a zdobyli pozycję w polityce ogólnopolskiej, mają obciążenie w wyborach lokalnych. Szanse w takich wyborach maja ci, którzy zaczynali w samorządzie. Tak było w przypadku prezydentów Bydgoszczy czy Łodzi. To były osoby, które miały kontakt z samorządem. Pytanie co zrobią kandydaci niezależni, byli bliscy współpracownicy Gowina: Gibała, Ptaszkiewicz. Czy oni jemu będą podbierali głosy czy będą konkurencją dla przeciwnika Majchrowskiego. Tu jest bardzo wiele niewiadomych.