Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jarosławem Flisem, socjologiem Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jest to porozumienie prawicy czy nie? W Tarnowie jest trzech kandydatów, trzech partii prawicowych. Porozumienie jest pisane palcem na wodzie?

- Jest problem ze znalezieniem kogoś kto się poświęci i da się obwiesić po mieście z perspektywą pewnej przegranej. Połowa sierpnia to nie czas na promowanie kogoś, kto mógłby się zmierzyć z obecnym prezydentem. Czasami się to nie udaje przy wczesnej kampanii wyborczej. Trzeba wspomnieć sytuację sprzed 4 lat. Ówczesny wojewoda nie pokonał Majchrowskiego a PO była na fali. To był dobry kandydat, miał za sobą partię i był wyznaczony wcześnie. To nie pomogło. Co może pomóc? Chyba tylko to, że Majchrowski uzna, że ma wygraną w kieszeni i odpuści. Tak było w Płocku w 2002 roku. Urzędujący prezydent I turze miał 41%, jego konkurent 16% a w II turze przegrał, bo tamten nie odpuścił.

Może paradoksalnie zadanie zjednoczonej prawicy w Krakowie nie jest skomplikowane. Przyjmując, że tak czy inaczej ten kandydat przegra z Jackiem Majchrowskim, to wystarczy wystawić kogoś, kto pokona radną PO, Martę Patenę?

- Pojawia się inny problem. Jak wystawić taką kandydaturę, która nie będzie kłopotliwa dla rządzących w partii w wyborach do sejmu. Jak się oddaje władzę w regionach posłom, których pozycja jest chwiejna, bo oni są uzależnieni od partii, to jest walka wewnątrz listy. Tak było z posłem Krupą, który przegrał, bo na dalekie miejsca partia wstawiła na przykład panią Marczułajtis. Jak jest tak, że urzędujący posłowie nie są pewni swojej pozycji, a żaden z liderów nie jest bardzo medialny, to dla takich posłów znaczenie ma to, żeby nie było konkurenta we własnych szeregach. Stąd podchody. Oni nie chcą uczestniczyć w grze, żeby uszczknąć konkurencję, ale za wysoko nie podskoczyć.

Kim może być ten hipotetyczny kandydat, przy założeniu, ze nie będzie to raczej Gowin?

- Pewnie któryś z radnych. To bezpieczne, bo to osoby, które można ocenić. Posłowie to wykalkulują. Może to być też poseł. On się podpromuje i nie wychowa sobie konkurencji. To był często stosowany zabieg, żeby się zabezpieczyć. To bezpieczne, ale to nie gwarantuje sukcesu. Jedynymi posłami, którzy realnie odnosili sukces w takich wyborach są byli samorządowcy. Barbara Bubula byłaby taką kandydatką. Pytanie czy jej się będzie chciało i co na to pozostali koledzy na liście. Ona pewnie wchodziła do sejmu, ale nie z czołowej pozycji. Jak się teraz wyda pieniądze na nią to ciężko ją w kolejnych wyborach wystawić na 5 miejscu.

Jeśli Gowin nie wystartuje to grupę Majchrowski ma słabą.

- Tak. To widać, że on osłabł, ale konkurencja też. To dla niego pociecha po tych porażkach, na czele z olimpiadą. Istotne jest jeszcze to, że konkurencja to osoby bez wsparcia partyjnego. Partie będą grać na brak kompromitacji, ale bez specjalnego zaangażowania. Inaczej było jak startował Andrzej Duda, który był promowany i był następcą Ziobry. Teraz nie ma o czymś takim mowy.

Może ciekawsza sytuacja jest w Tarnowie? Prawica ma trzech kandydatów, którzy się zmierzą z wicemarszałkiem Ciepielą.

- W Tarnowie jest inaczej. Tam nie będzie startował obecny prezydent. Faworytem jest Ciepiela, kiedyś pełnił ten urząd i jest tam obecny. Jest wicemarszałkiem. To daje przewagę a konkurencja jest rozproszona. Jednak to, że jego partia nie szybuje w sondażach, trzyma się stanów niskich, nie jest atutem.

Mamy już prawie połowę sierpnia. To będzie kampania z opóźnionym zapłonem? Tych niewiadomych jest dużo.

- Chyba tak. To nie będzie zażarta kampania, jak w poprzednich wyborach. Trzeba się liczyć z tym, że ona może zyskać szczególne znaczenie w kraju. To będzie miejsce, gdzie się rozstrzygnie symboliczne zwycięstwo. Partie mogą się zorientować, że porażka tutaj może być bolesna. To może zyskać na znaczeniu, ale teraz to jest oparte na wątłych podstawach. Ci kandydaci nie mogą wzbudzić zainteresowania opinii publicznej. To będzie walka pro forma.