Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem Bogusławem Sonikiem

 

 

Mariusz Bartkowicz: Marek Chrzanowski, szef Komisji Nadzoru Finansowego podał się do dymisji w kilkanaście godzin po publikacji Gazety Wyborczej, która zarzuciła mu, że w marcu złożył korupcyjną ofertę biznesmenowi Leszkowi Czarneckiemu. Czy taśmy po raz kolejny, co najmniej trzeci po aferze Rywina i aferze taśmowej, wstrząsną polską sceną polityczną?

 

 

Bogusław Sonik: Na pewno wstrząsnęły i zostawią trwały ślad. Komisja Nadzoru Finansowego była uważana i miała pełnić rolę niezależnego organu nadzorującego poza wszelkimi podejrzeniami i do tej pory cieszyła się autorytetem, mimo pewnych zarzutów ws. Amber Gold - że mogła bardziej naciskać instytucje państwowe. Tutaj okazuje się, że jej przewodniczącym został jakiś Piotruś Pan, który zafascynowany swoją funkcją chciał zrobić jakiś interes życia. To godzi w państwo. Ma się wrażenie, że mamy do czynienia z oligarchizacją w stylu wschodnich satrapii.

 

 

Marek Chrzanowski podał się do dymisji. Co istotne, gdyby tego nie uczynił, to premierowi byłoby bardzo trudno go zdymisjonować. Stanowisko szefa KNF jest jednak dość dobrze ustawowo chronione, jeśli idzie o możliwość personalnych zmian. Czy w tej sprawie powinna powstać komisja śledcza? Politycy Platformy uciekli się do swoistego ultimatum wobec koalicji rządzącej. "Macie 24 godziny" - usłyszeliśmy wczoraj. 

 

 

Generalnie uważam, że takie instytucje jak komisja śledcza powinny zająć się taką sprawą. Osobiście nie jestem przekonany do tego sposobu funkcjonowania komisji jak do tej pory. Ciągnie się to latami, ludzie nie przywiązują do tego uwagi. To powinna być komisja powołana najwyższym sejmowym szczeblu. Powinna mieć określony czas na działania, powiedzmy: 6 tygodni na wyjaśnienie sprawy, wzywać kolejno zaangażowanych w tę sprawę i zakończyć sprawę, a resztę zostawić organom ścigania.

 

 

Jak pan ocenia szybkość reakcji państwa w tej sprawie? Premier zwołał spotkanie z ministrami i przedstawicielami służb. Prokurator Generalny minister Ziobro zapowiedział osobisty nadzór nad tym śledztwem.

 

 

Akurat nadzór ministra Ziobry nie najlepiej służy przyszłości tego śledztwa, bo uderza ono w obóz rządzący. Tym bardziej zasadna jest interwencja parlamentarna, mówiliśmy o komisji. Reakcja jest właściwa. Postawił przed faktem dokonanym pana Chrzanowskiego, ten podał się do dymisji. Nie miał innego wyjścia. Teraz trzeba zrealizować śledztwo, ale i komisję, by nikt nie zamiótł tej sprawy pod dywan.

 

 

Leszek Czarnecki, upubliczniając tę rozmowę w pół roku jak do niej doszło, trochę sam ucieka przed własnymi problemami? To nie przypadek, że tego samego dnia, kiedy publikacja ujrzała światło dzienne, Komisja Nadzoru Finansowego po raz pierwszy w Polsce wydała publiczne ostrzeżenie wobec banku - dla Idea Banku, jednego z banków Leszka Czarneckiego? 

 

 

Na pewno prowadzi jakąś swoją grę. Skoro przez kilka miesięcy trzymał tę rozmowę w sejfie. Nie wiem, czy były inne rozmowy z przewodniczącym Chrzanowskim. Na pewno był to jakiś element gry ze strony Leszka Czarneckiego. Z drugiej strony, w świecie bankierów rzeczywiście zawsze dwa razy się zastanowią, jaki krok zrobić, by upubliczniać pewne sprawy, które mogą wpłynąć negatywnie na wyniki notowań na giełdzie. To jest jakieś tłumaczenie. To twardy gracz, były współpracownik Służb Bezpieczeństwa. Ma pewne doświadczenie, jak prowadzić gry operacyjne.

 

 

Dowiadujemy się także, że biznesmen przyszedł na rozmowę z byłym już szefem KNF uzbrojony w trzy urządzenia nagrywające. Dwa z nich zostały zneutralizowane przez tzw. "szumidło" - jak to określił Marek Chrzanowski - czyli przez urządzenie, które ma uniemożliwić jakiekolwiek nagranie. Czy pan się zetknął kiedykolwiek z politykami czy biznesmenami, którzy przyznali się, że taki urządzeń używają? 

 

 

 

Nie.

 

 

A myśli pan, że to częsta praktyka w polskim życiu publicznym?

 

 

Na pewno od czasu Rywina czy podsłuchu w restauracji Sowy mogły się stać popularne. Sądzę, że tych wyciszonych gabinetów, takich jak w ambasadach, będzie coraz więcej w różnych instytucjach i u różnych przedsiębiorców.

 

 

Czyli złudna jest nadzieja, że będzie mniej takich rozmów z korupcyjnym wątkiem w tle?

 

 

Myślę, że albo będą bardziej oględne, albo będą przeprowadzone w takich miejscach by nie pozostawiały śladu.

 

 

Przejdźmy na grunt krakowski. Za 5 lat, jeśli nic po drodze się nie wydarzy, Kraków będzie miał pełną obwodnicę, dołączając tym samym do zachodnich miast, gdzie takie rozwiązanie jest standardem. Wczoraj w tej sprawie podpisano umowę z udziałem ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, który przy tej okazji powiedział "warto mieć marzenia". Ma pan jakieś marzenia infrastrukturalne, gdy ta obwodnica stanie się już faktem?

 

 

Myślę, że w tej chwili będziemy mieć połączenie z Nowym Targiem. Kończy się rzeczywiście droga, która przyprawiała o ból głowy wszystkich. Obwodnica to kolejna sprawa. Tutaj można jeszcze pomarzyć, choć i to jest już w trakcie realizacji, o szybkim połączeniu z Warszawą. O drodze ekspresowej. A moje marzenie? Rozwiązanie komunikacyjne w samym Krakowie - taki rodzaj metra, który umożliwi błyskawiczne przemieszczanie się. Tak jak to jest w Warszawie czy innych miastach europejskich. To jest niezbędne.

 

 

Jak zapowiedział prezydent Majchrowski, za rok poznamy ustalenia dokumentu, który w tej sprawie został zlecony.

 

 

To dobrze, aczkolwiek jakieś dokumenty istnieją od lat. Ostatnia propozycja była dziwna. Pokazywała, że należy połączyć Bronowice z Nową Hutą. Nie wiem, czy to jest najwyżyszy priorytet, czy Nowa Huta chce jeździć do Bronowic, a Bronowice do Nowej Huty.

 

 

A propos ruchu samochodowego. Widzimy pogorszenie się jakości powietrza. Kiedy uporamy już się ze starymi piecami, ze złej jakości węglem, to na pierwszy plan wysunie się problem z emisją komunikacyjną, tym co wylatuje z rur wydechowych starych diesli, które wciąż wjeżdżają do Polski. Kiedy powinna nastąpić regulacja tego problemu? Patrzymy w stronę Sejmu.

 

 

Sam Sejm, w tym sensie, że może zakazać wjazdu starym rzęchom do centrum, ograniczyć ruch w samym centrum...

 

 

Do centrum też, ale przede wszystkim do kraju.

 

 

Tak. Jednak jak pokazuje przykład Paryża, gdzie nie ogrzewa się paleniskami, a problem ciągle jest i komunikacja jest bardzo dobrze rozwinięta. Tam są tlenki azotu, o których tutaj mniej mówimy, na pyłach się skupiając. To jest duży problem. Tylko przy dobrej komunikacji publicznej można to zmniejszyć, takiej, by nie używać już samochodu. Ograniczając również aglomeracyjnie wjazd do Krakowa. Teraz widzę, że MPK zaczęło rozmawiać z dość odległym gminami o połączeniach autobusowych. Wjazd tych samochodów do Krakowa generuje w dużej mierze to zanieczyszczenie.

 

 

Jest pan spokojny o to, że walka o jakość powietrza będzie w nowej kadencji samorządu kontynuowana? Mówi się, choć wciąż nieoficjalnie, że nowym marszałkiem Małopolski będzie Witold Kozłowski - sądecki samorządowiec, obecnie prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. 

 

 

W tej chwili nie ma odwrotu od starań i działań, które nazywamy walką o czyste powietrze. Pytanie, jak będziemy je realizować. Od przynajmniej 2 lat słyszymy, że jest to priorytet. Pewne działania zostały podjęte: czyli uniemożliwienie działania kotłów, kotły 5 generacji. Ale jeśli już sięgniemy dalej, to rozporządzenie o jakości paliw "rozlazło się", bo jednak dopuszcza jeszcze przez 2 lata do sprzedaży różne dziadostwo, w postaci mułów. Ten program termoizoalcji jest adresowany do 30 miast. Nie jest jasny i precyzyjny.

 

 

Ale program Czyste Powietrze będzie dostępny na terenie całego kraju.

 

 

Będzie, ale na razie nie ma go w budżecie. Zapewniam to. Pytaliśmy o to ministra. Sądzę, że Witold Kozłowski nie ma wyjścia. Jeżeli zostanie marszałkiem, nie będzie miał możliwości ani chęci do wycofania się. Polityka dążenia do jak najlepszej jakości powietrza będzie kontynuowana.

 

 

W Małopolsce i w sumie 6 województwach będzie rządzić Zjednoczona Prawica. Wczoraj do tego zestawu doszło siódme województwo - Dolny Śląsk. To jest trochę memento dla Platformy, że Bezpartyjni Samorządowcy na Dolnym Śląsku zdecydowali się tworzyć zarząd i władzę w województwie ze Zjednoczoną Prawicą a nie z Koalicją Obywatelską?

 

 

To jest raczej memento dla wszystkich, którzy głosowali na Bezpartyjnych Samorządowców. Którzy prezentowali się jako oddaleni od gier politycznych, dbających o interesy obywateli, a tak naprawdę wybierają opcję rządzącą, bo z różnych powodów bardziej im się to opłaca..

 

 

Ale może wybraliby ją niezależnie od tego, kto aktualnie rządzi.

 

 

Prawdopodobnie tak. Należy uważać na fałszywych proroków, którzy głoszą swoją bezpartyjność w trakcie wyborów. Zobaczymy, jaki zwrot zrobią na Dolnym Śląsku, po zmianie większości parlamentarnej.

 

 

Rozmawiamy z panem jako posłem RP. Kiedy stanie się pan europosłem, obejmując mandat po Bogdanie Wencie, prezydencie elekcie Kielc?

 

 

Czekam na ogłoszenie w Monitorze Polskim, że to ja obejmuję mandat po pośle Wencie. Myślę, że w przyszłym tygodniu powinienem na nowo przywitać się z moimi kolegami w europarlamencie.