Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Bogdanem Klichem.

 

Jakie dla pana ma znaczenie spotkanie Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego z wicepremierem Włoch, szefem Ligi, Matteo Salvinim?

- To ważny sygnał. Zwłaszcza ta część partyjna. Wicepremier, szef Ligi, partii o charakterze skrajnie nacjonalistycznym, spotyka się z prezesem PiS. To sygnał niebezpieczny. To pokazuje, że oto kolejna międzynarodówka europejska szykuje nam się w Europie. Mam na myśli porumienienie partii populistycznych. Z nich niektóre są nacjonalistyczne. One mogą podważyć stabilny fundament UE. Tym jest dominacja chadeków, socjaldemokratów, liberałów i Zielonych.

 

Mówi pan o nowym porozumieniu, w nowym układzie Parlamentu Europejskiego?

- To klasyczne rozmowy wyprzedzające przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. To ma nakreślić kształt nieistniejącej teraz frakcji, która byłaby lontem podłożonym pod stabilność Unii. To frakcja populistyczno-nacjonalistyczna. Ona nie liczy się z wartościami, które dla Polaków były przez lata tak ważne. Za nie byliśmy wyrzucani ze szkół, z pracy, byliśmy internowani. Mam na myśli wolności obywatelskie, prawa obywatelskie, demokrację i Europę. To nasze wielkie marzenie, które udało się zrealizować.

 

Choć jak czytamy w Rzeczpospolitej, Salviniemu nie udało się przekonać prezesa PiS do budowy antyeuropejskiej frakcji. Zdecydował o tym stosunek Salviniego do Kremla.

- To domniemania. Oczekujemy zatem od PiS precyzyjnej informacji o tym, co się tam wydarzyło. Deklaracja pani Mazurek, która informowała o tym spotkaniu, była mową-trawą. Teraz zacytuję. „To była rozmowa pozytywna, pełna wzajemnego zrozumienia. Podniesiono kwestie, w których istnieje rozbieżność poglądów między PiS i Ligą. Rozmowy otworzyły drogę do dalszych kontaktów, odnoszących się do kwestii przyspieszenia rozwoju UE”. To tak jakbym czytał komunikaty z posiedzeń KC PZPR.

 

Dzisiejsza aktywność Salviniego to zapowiedź nowego układu sił w Parlamencie Europejskim po wyborach. Nowa europejska wiosna, o której mówił Salvini to co to ma być?

- To jesień tradycyjnej Europy, do której dążyliśmy przez lata. To było nasze marzenie. Polska na tym skorzystała. Jesteśmy największym beneficjentem finansowym. Żaden kraj nie otrzymał z kasy unijnej tyle środków, ile Polska na rozmaite projekty, począwszy od autostrad. Nie mówię nawet o innych projektach w każdym mieście. Będąc beneficjentami tej Unii, opartej na tych wartościach, mowa o nowej Europie i nowej Unii brzmi niebezpiecznie. To jest rozmontowywanie Unii, do której przekłada rękę Salvini i Kaczyński.

 

Teraz polityka krajowa. PO dołączy do porozumienia stworzonego przez PSL, SLD i Nowoczesną i stworzy jeden blok przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, czy ten blok będzie chciała budować na własnych zasadach?

- Wolałbym nie mówić o dołączaniu do kogoś. Rozmowy między PO i PSL toczą się od grudnia. Rozmowy między PSL i innymi ugrupowaniami rozpoczęły się niedawno. Ugrupowania opozycyjne, opierające się na wartościach demokratycznych, rozmawiają ze sobą, żeby stworzyć jeden blok. Ja temu kibicuję. Namawiam kolegów z innych partii do tego. Mamy przykład krakowski. Wiele ugrupowań skrzyknęło się wokół jednego kandydata. To pokazuje, że można powstrzymać najazd PiS na miasto. To byłby niebezpieczne. W Krakowie prezydent Majchrowski przekonał obywateli do tego.

 

Ten szyld jest pewny? To będzie Koalicja Europejska?

- Jak będzie się nazywał blok? Zobaczymy. Na razie jest o nim mowa. To konieczne. Najpierw porozumienie wyborcze, potem podział miejsc i nazwa.

 

Rzeczywiście Grzegorz Schetyna widziałby w roli kandydata opozycji na prezydenta Władysława Kosiniaka-Kamysza, nie Donalda Tuska?

- Rozmawiałem wczoraj z Grzegorzem Schetyną. Nie pojawił się taki wątek w naszej rozmowie. To dzielenie skóry na niedźwiedziu. Wiemy, że Donald Tusk wiele razy pokazywał gotowość do powrotu do krajowej polityki. Najpierw trzeba wygrać wybory europejskie, potem parlamentarne, żeby mówić o skuteczności takiego bloku w wyborach prezydenckich. Ja mam nadzieję, że Donald Tusk wystartuje i pokona prezydenta Dudę, kończąc ten niechlubny rozdział.

 

Może Grzegorz Schetyna powinien zrobić kok w tył i wskazać Władysława Kosiniaka-Kamysza jako kandydata na premiera, w wypadku wygranej opozycji? Widzimy jak dobrze Kosiniak-Kamysz jest oceniany w stosunku do Grzegorza Schetyny.

- Szanuję Władysława Kosiniaka-Kamysza. To obiecujący polityk, skuteczny prezes PSL. Grzegorz Schetyna jest szefem największej partii opozycyjnej. Trudno sobie wyobrazić, żeby taka osoba dzisiaj podejmowała takie tematy zastępcze. Najważniejsze rzeczy w Polsce w tej chwili to pytanie, jaki będzie kurs obecnej ekipy – na Europę, czy na wschód. To przybliży Polskę do UE, czy będzie ją oddalało od UE? Tak było przez 3 lata. Deklaracje, że serce Europy bije w Polsce to słowa. Działania tego rządu i retoryka prezydenta, który mówi, że wiele decyzji Wspólnoty oddala od niej Polskę, pokazuje, że PiS chce oddalać Polskę od UE. Polska z krajów pierwszej kategorii znajdzie się na marginesie UE. To szalenie groźne dla Polski. To oznacza kurs na Putina.

 

Kwestia domniemanego Polexitu to będzie pewnie jeden z najważniejszych wątków w debacie przed wyborami. Zostawmy to jednak...

- Jedna uwaga. To już jest. PiS krótko wytrzymał w proeuropejskiej retoryce, która w styczniu została obwieszczona. Działania PiS i sformułowania niektórych polityków świadczą o nieufności i obawie przed UE. Kurs jest obrany na wschód.

 

Wczoraj Beata Mazurek mówiła, że Zjednoczona Prawica może poprzeć projekt PO ws. jawności zarobków w NBP. Potem usłyszeliśmy, że PiS będzie miało jednak swój projekt. PO to poprze?

- Na początku pani Mazurek pozytywnie wypowiedziała się o projekcie PO. Cieszymy się. To projekt o ujawnieniu zarobków prezesa, członków zarządu i osób na kierowniczych stanowiskach w NBP. Wieczorem wajcha została przestawiona. PiS zadeklarował, że zgłosi swój projekt. Na razie na stole jest tylko wniosek PO. Cieszy, że rządząca partia odsłoni tajemnice NBP. To obniża zaufanie obywateli do NBP.

 

Biorąc pod uwagę arytmetykę sejmową, projekt PiS politycy PO powinni poprzeć? One pewnie nie będą się od siebie wiele różnić.

- Być może będzie to projekt PO podpisany przez polityków PiS.

 

Czyli zarobki w NBP powinny być jawne?

- Domagamy się tego. Oczekujemy tego w imię jawności życia publicznego. NBP to instytucja, do której przez lata było wielkie zaufanie. Tam byli najlepsi. Nie może być tak, że zarobki jednej czy drugiej pani dyrektor były niejawne. To pokazuje, że jest tajemnica. Dopiero wielka presja prasy i polityków opozycji zmusza rządzących NBP do tego, żeby powiedzieli, że oni też są za ujawnieniem tego.