"To rozmowy o połączeniu sił przed wyborami, po ujawnieniu afery taśmowej, która spowodowała nową sytuację na polskiej scenie politycznej" - mówił Mularczyk w Radiu Kraków. Jak zastrzegał, nie chodzi o stworzenie monopolu na prawicy, chodzi o koalicję, która byłaby alternatywą dla rządu. Mularczyk dodał, że Solidarna Polska nie jest "malowanym koalicjantem". Podkreślał, że partia uzyskała w ostatnich wyborach drugi wynik w powiecie nowosądeckim a trzeci w Nowym Sączu.



Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem Solidarnej Polski, Arkadiuszem Mularczykiem.

Dzisiaj będzie rozmowa Zbigniewa Ziobro z Jarosławem Kaczyńskim. O czym? O zjednoczeniu czy połączeniu partii?

- Rzeczywiście Zbigniew Ziobro otrzymał propozycję spotkania. Będzie rozmowa na temat połączenia sił przed najbliższymi wyborami. To nowa sytuacja wywodząca się z afery taśmowej. Afera pokazała patologię w rządzie. Ta sytuacja zmusiła nas do podjęcia decyzji o rozmowach koalicyjnych z Jarosławem Gowinem i prezesem PiS.

Czego się pan spodziewa po rozmowach?

- Spodziewałbym się koncepcji współpracy, która da suwerenność i podmiotowość. Takiej konstelacji, która będzie w pewien sposób wyodrębniała różnice programowe.

Jarosław Kaczyński mówi wprost, że nie będzie powtórki z AWS, kiedy była koalicja różnych partii i trudno było zarządzać tą koalicją. Jak rozumiem, on proponuje wchłonięcie przez PiS Solidarnej Polski.

- Na chwilę obecną to jest partia polityczna. Oczywiście to pokaże dzisiejsza rozmowa. Propozycje zostaną przedstawione przez liderów i zobaczymy, czy jest możliwy konsensus.

Słyszę obawę w pana głosie.

- Nie. Chcielibyśmy, żeby ta potencjalna koalicja gwarantowała podmiotowość wszystkim formacjom. Nie chodzi o spotkanie się w takim miejscu, że dzisiaj prezes mówi „Witamy was” a jutro powie „Mamy was”. To nie będzie służyło koalicji. Na inne formacje prawicowe niż PiS, głosowało ponad 8% Polaków. To 8% ludzi, którzy nie chcieli głosować na PiS. Jak Jarosław Kaczyński nie wyciągnie z tego wniosków, to ci wyborcy nie oddadzą głosu na PiS. Chodzi o takie połączenie, żeby był konsensus co do przyszłych działań w ramach parlamentu. Chodzi też o zachowanie odrębności, Nie chodzi o stworzenie monopolu na prawicy, ale poważnej alternatywy dla polityków PO i PSL.

Podobno część nowosądeckiego PiS, z senatorem Kogutem, nie jest zachwycona perspektywą wspólnego działania z panem.

- Proszę zobaczyć, że w ciągu ostatnich wyborów Solidarna Polska osiągnęła najlepszy wynik w kraju w rejonie nowosądeckim.

Myśli pan, że dlatego oni się nie cieszą?

- Zdobyliśmy tam 20%. To oznacza, że Solidarna Polska nie jest malowanym koalicjantem, ale konkretną ofertą. Tu są konkretni ludzie i struktury. Może to jest obawa niektórych osób o utratę wpływów. Nie jest to jednak najważniejsze. Najważniejsza jest oferta dla wyborców. Chcemy zmienić Polskę i rozwiązać problemy. To jest klucz i tego oczekują wyborcy od polityków.

Pan będzie startował w wyborach na prezydenta Nowego Sącza?

- Takie pytanie zadajecie mi państwo za każdym razem. Decyzji jeszcze nie ma.

Nie ma odpowiedzi, więc pytamy.

- Jeszcze zostało kilka miesięcy do wyborów.

Ale do kampanii wyborczej coraz mniej czasu. Co prawda krakowska PO postanowiła zrobić prawybory dopiero we wrześniu, ale nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby iść tą drogą.

- Tak, ale proszę pamiętać, że od tych rozmów zależy decyzja. Poparcie PiS czy zaangażowanie struktur PiS jest ważne w tych wyborach.

Chciałby pan, żeby PiS poparł pana?

- Na chwilę obecną PiS nie przedstawiło żadnej alternatywy.

A urzędujący prezydent Ryszard Nowak?

- Z tego co wiem, to jest spór. Część struktur zatrudniona w urzędzie miasta popiera pana prezydenta a ta niezatrudniona nieprzychylnie na to patrzy. O poparciu zdecyduje Jarosław Kaczyński. Nie chcę uprzedzać decyzji, które następują. W tę sobotę prezes Kaczyński ogłosił kongres zjednoczeniowy.

Brzmi groźnie.

- To ciekawa inicjatywa. Jak się ogłasza taki kongres, to potencjalni kandydaci powinni znać warunki. My tego nie znamy. Chciałbym ufać, że będą to godne warunki, które będą możliwe do przyjęcia.

Słyszałam taką interpretacje, że nawet jak Ziobro nie będzie zachwycony tymi warunkami, to inni politycy Solidarnej Polski zadzwonią do prezesa Kaczyńskiego z prośbą o ponowne przyjęcie.

- Ja o tym nie słyszałem. W tej chwili Solidarna Polska ma koło parlamentarne i wartością dla tych formacji, jakby doszło do zjednoczenia, byłaby pewna fuzja. Wchłanianie czy wyciąganie posłów nie służy niczemu dobremu. Nie ma efektu łączenia.

To powoduje efekt zwartych szeregów.

- Pytanie czego chcemy. Czy chcemy monopolu na prawicy i przegrywać wybory, czy chcemy cofnąć się o pół kroku i wygrać wybory? Na to liczą wyborcy. Jakby połączyć prawicowych wyborców to w niektórych gminach mamy 70% poparcia. Jak Jarosław Kaczyński wyciągnie z tego wnioski to prawica ma szanse na zwycięstwo.

Zarezerwował pan już czas w weekend na kongres zjednoczeniowy?

- Skoro został ogłoszony to tak. Będę czekał na zjednoczenie prawicy, cokolwiek by miało to oznaczać.