Książka "Duch '44" nie jest głosem w sporze o Powstanie Warszawskie. Ale nie jest też prostą apologią walki zbrojnej. Owszem, pokazuje postawy księży – kapelanów Powstania, którzy jak ks. Jan Salamucha i o. Michał Czartoryski OP za wierność do końca zapłacili życiem. Ale też pokazuje dylematy żołnierzy Powstania, którzy będąc przeważnie chrześcijanami, widzieli cały tragizm sytuacji, w której przyszło im zabijać.

Najbardziej wyraziście odzwierciedla te duchowe rozterki postać ks. Jana Zieji. Autor książki przydaje mu miano pacyfisty. Może ta kwalifikacja idzie za daleko; bądź co bądź ks. Zieja towarzyszył żołnierzom, a ci prowadzili walkę z bronią w ręku. Z pewnością jednak miał ks. Zieja świadomość, że ci sami Niemcy, którzy dopuścili się w Polsce, a szczególnie w Warszawie, strasznych czynów, byli ludźmi. I nawoływał do uszanowania ich człowieczeństwa.

Co kazało tym księżom być kapelanami Powstania? Jaka siła pchała ich do wyboru pewnej śmierci, gdy mogli uratować życie? Jaka inna siła kazała im w tej szczególnej sytuacji głosić przykazanie „Miłujcie nieprzyjaciół swoich”?