Napisana migawkami wspomnień, obrazami z dzieciństwa, ale też z ostatnich dni życia mamy, będącą pożegnaniem z najbliższą osobą, ale też bezpiecznym światem dzieciństwa. Proza skłaniająca do zatrzymania się, zadumy, cofnięcia się w czasie. W każdym czytelniku wywoła i uśmiech i łzy.  

Marcin Wicha porusza nutę, którą nazywamy czułością. Taki był jego stosunek do mamy i takie są jego zapiski. Kiedy zastanawia się, co pozostawić po jej śmierci, co oddać, co wyrzucić, co zrobić z bogatą biblioteką, to rozumiemy, że to najtrudniejsze decyzje. 

"A teraz nie żyje. Siedzę w jej mieszkaniu. Wszystko zniknęło. Zostały tylko książki. Były naszym tłem. Tkwiły w każdym kadrze. Znałem ich grzbiety, zanim rozpoznałem w czarnych znakach litery. Całe życie z nich wróżyłem. Szukałem puent"

 

Fragmenty książki czyta w Radiu Kraków Wiktor Loga-Skarczewski.
Od poniedziałku do piątku o 11.45 i 22.50.
Marcin Wicha, "Rzeczy, których nie wyrzuciłem", Karakter 2017.

 

 

(Barbara Gawryluk/ew)