"Kinowyprawy" w piątki o 18:30, zaprasza Urszula Wolak!

 

Tytułowa bohaterka ma swój pierwowzór w rzeczywistości. To Tonya Harding, łyżwiarka figurowa – w 1994 roku została uwikłana w incydent, w którym ucierpiała jej główna rywalka, Nancy Kerrigan. Epizod ten odgrywa znaczącą rolę w filmie, ale nie jest najważniejszy. Twórcy skupiają się bowiem na portrecie Tony, której odbiera się prawo do reprezentowania Stanów Zjednoczonych w zawodach na najwyższym szczeblu.

Dlaczego? Bo Tonya nie ma klasy, nie pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny, nie jest klasyczną pięknością o subtelnych rysach twarzy jak na łyżwiarkę figurową przystało. Może jeździć najlepiej na świecie, ale Ameryki reprezentować nigdy nie będzie. Wizja kraju, który podcina jednostce skrzydła w „Jestem najlepsza, ja Tonya” jest szokujący i poruszający.

Dojmujące uczucia potęgują dodatkowo eksponowane na ekranie fakty z prywatnego życia łyżwiarki; niekochanej, opuszczonej przez ojca, wychowywanej przez katującą ją psychicznie i fizycznie matkę, maltretowanej przez męża, która sens życia upatrywała jedynie w jeździe na łyżwach.

Tonya Harding stała się ofiarą Ameryki, ale bynajmniej jej postawa jest odległa od stereotypowej figury ofiary. Grająca łyżwiarkę Margot Robbie (nominowana do Oscara w kategorii „najlepsza aktorka”) jest bezczelna, wulgarna, agresywna i bezrefleksyjna, ale pod płaszczykiem ludzkiego potwora kryje się głęboko zraniona i zagubiona dziewczyna, której marzenia zostały brutalnie podeptane przez jej najbliższych.

 

 

 

Urszula Wolak