Oto w mijającym tygodniu na sesję Rady Miasta Krakowa  przyszli działacze Partii Razem z transparentem „Uchodźcy mile widziani” będącego przekładem niemieckiego sloganu „Flüchtlinge willkommen“, który partię Angeli Merkel kosztował ostatnio milion głosów oddanych na AfD zamiast na CDU/CSU. Działacze Partii Razem twierdzą, że chcą skłonić władze Krakowa do przyjęcia jednej rodziny z Syrii i podpierają się w tym celu petycją podpisaną przez… 414 osób. Znana z namiętności do świeckości partyjka Adriana Zandberga zdobyła się nawet na wyznanie wiary: Wierzymy, że pomoc dotkniętym wojną ludziom byłaby najlepszym możliwym dowodem międzyludzkiej solidarności i chrześcijańskiego miłosierdzia.
Wszystko to oczywiście wierutne bałamutnie. Samorząd Miasta Krakowa, ani żaden inny polski samorząd, nie ma podstaw prawnych do robienia tego, czego żąda Partia Razem, a Partia Razem nie zajmuje się na serio pomocą ofiarom wojny w Syrii, tylko szukaniem rozgłosu i lansowaniem lewackiej ideologii multi-kulti. To drugie zresztą wróży, że podczas kolejnych wyborów ekipa Adriana Zandberga znów potknie się o próg wyborczy.  
Od problemów Adriana z byciem wybranym, przejdźmy do problemu Andrzeja z wybieraniem. Andrzej Duda, prezydent RP zdążył mieć w ciągu jednego poniedziałku dwie różne koncepcje wybierania członków Krajowej Rady Sądownictwa. Rano chciał przyznania mu przez sejm władzy mianowania sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, jeśliby sejm nie zdołał ich wybrać większością kwalifikowaną, a po południu Prezydent miał już inną koncepcję, ponieważ koncepcja poranna nie miała w sejmie szans. Nieodgadnioną zagadką pozostaje, po co Prezydent wyszedł rano z koncepcją, o której musiał wiedzieć, że po południu zostanie ośmieszona i porzucona przez niego samego. Czy Prezydent chciał popisać się szybkością refleksu? Zobaczyć, co będzie na paskach w TVN24 i TVP Info? A może zaskoczyć samego siebie? Oby sam to wiedział!
Na koniec przeglądu mijającego tygodnia zostawiłem dwie osobliwości lokalne. Jak dowiedziało się Radio Kraków, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie kontrolował przez miesiąc nowohucki kombinat ArcelorMittal w związku ze skargami mieszkańców na dymy, smrody i hałasy. Inspektorzy coś tam wykryli, czegoś tam nie wykryli, ale w sumie nie wiadomo czego, bo report pokontrolny nie został upubliczniony i nie wiadomo, czy zostanie. Jak dla mnie to dość oryginalny sposób na rozwianie dymów oraz podejrzeń o podtruwanie nowohucian.
Druga osobliwość to cud na rogu dwóch znanych ulic. Otóż Radio Kraków doniosło, że rozkopane skrzyżowanie Basztowej i Długiej zostanie zakopane i otwarte dla komunikacji publicznej już 1 listopada, czyli aż miesiąc wcześniej niż zapowiadano! W związku z tą historią (i nie tylko z nią) mógłby powstać ciekawy raport na temat sposobu szacowania i negocjowania przez władze Krakowa czasu trwania krakowskich remontów. Ale chyba nie powstanie.

Dobrosław Rodziewicz