Abonament postojowy w strefie mam opłacony do 1 marca, korzystając więc z wolnego dnia, postanowiłam podjechać do biura i zapłacić za kolejny rok. Wiedząc, że zmieniły się przepisy, zabrałam - co oczywiste - dowód osobisty i dowód rejestracyjny samochodu, a także PIT za 2016 rok. Nowe zasady mają pomóc w nagminnych wyłudzeniach, lewych meldunkach i rozjeżdżaniu centrum przez sprytnych rodaków, którzy potrafią ominąć każdy przepis. Czy będzie lepiej? Obawiam się, że będzie jeszcze gorzej, ale po kolei...

Jadąc w kierunku stadionu Wisły, minęłam Straż Miejską zakładającą blokady na samochodach parkujących na zakazie przy Błoniach. Dlaczego kierowcy nie podjechali 20 metrów dalej i nie zaparkowali w pustych zatoczkach? Dobre pytanie - pewnie nie chcieli zapłacić za parkowanie, bo w miejscach, które nie są oznaczone jako parkingowe, kontrolerzy strefy nie mogą dawać mandatów. Cóż, mieli pecha - chytry dwa razy traci. Wjechałam na płatny parking przy stadionie i poszłam do biura strefy.

Pustym chodnikiem szedł starszy pan, machający rękami i krzyczący do siebie samego słowami, które nie nadają się do powtórzenia. Tłumacząc to na język cywilizowany mówił: motyla noga, urzędnicy niezbyt mądrzy coś wymyślą a biedny człowiek cierpi. I - jak się okazało - to był tylko zabawny wstęp do tego, czego świadkiem byłam kilka minut później.

W biurze było kilka osób stojących spokojnie w kolejce do dwóch stanowisk. Stali spokojnie do momentu, w którym usłyszeli rozmowę osób obsługiwanych właśnie przy okienkach. Młody człowiek nie mógł wykupić abonamentu, bo chociaż miał zameldowanie czasowe w strefie, adres w dowodzie rejestracyjnym nie zgadzał się z adresem zamieszkania. Młody człowiek bardzo się zdenerwował, zaczął krzyczeć, urzędniczka spokojnie tłumaczyła mu nowe zasady, bez skutku - awantura trwała około 10 minut. Pan, który stał przy drugim okienku miał ten sam adres w dowodzie osobistym i rejestracyjnym, nie miał natomiast PITu. Był bardzo zdziwiony, że nie jest tak, jak w zeszłym roku, ale przynajmniej nie krzyczał. Poruszenie nastąpiło natomiast w kolejce.

Ludzie zaczęli się zastanawiać kto może, a kto nie wykupić abonament, każdy miał swoją teorię, chociaż wystarczyło podejść do leżących na stoliku ulotek i przeczytać co jest potrzebne do wykupienia abonamentu i jak zmieniły się przepisy. Nikt nie przeczytał ani wcześniej, ani po wejściu do biura, choć zaoszczędziłby czas i nerwy sobie, urzędnikom i innym, czekającym w kolejce.

Starszy pan, który stał za mną, wiedział jakie dokumenty są potrzebne, był też bardzo zadowolony ze zmiany przepisów, bo - jak swierdził - może wreszcie będzie mógł zaparkować samochód przy ulicy, która została przeorana słupkami, a gdzie mieszka od 70 lat. Innego zdania była pani, która stała przede mną. Mówiła, że ma dwa mieszkania w Krakowie i jakoś musi do nich dojechać, jest też w obu zameldowana. Czasowo. Zapytałam czy płaci podatki w Krakowie. No oczywiście, że nie - odpowiedziała. Poinformowałam ją, że w związku z tym nici z abonamentu. Nie uwierzyła, odczekała swoje i dowiedziała się tego samego od urzędniczki. Nadeszła moja kolej. Wykupiłam abonament, ale tylko do ...1 maja, bo PIT miałam z 2016 r. Mogłam przecież podstępnie zmienić pracę i płacić podatek w Kłaju np. Będę musiała wrócić z PITem za 2017 rok i wtedy wykupić na kolejny rok. Tak jak wszyscy krakowianie i wszyscy zjawią się w biurze w tym samym czasie.

Naklejki nie dostałam - podobno teraz kontrolerzy strefy będą sprawdzać / jak powiedziała pani z okienka/ elektronicznie. Zapytałam, co z drogami wewnętrznymi, gdzie kontrolowac może Straż Miejska i Policja? Pani odpowiedziała, że też będą mieć dostęp do ewidencji. Tylko jak mieszkańcy sprawdzą kto parkuje "na lewo", żeby wezwać strażników? Przecież oni dostępu do ewidencji nie będą mieć. Pani bezradnie wzruszyła ramionami, a właścicielka dwóch mieszkań, płacąca podatki poza Krakowem, która wróciła, żeby się jeszcze o coś zapytać, radośnie stwierdziła - o, pani też ma jakiś problem! Problemu nie mam, ale wątpliwości tak. Niedługo okaże się jak te przepisy sprawdzają się w praktyce. Czarno to widzę. Starszy pan, który stał za mną w kolejce też odszedł z kwitkiem, bo nie miał PITu. Zeznanie podatkowe wypełnia za niego ZUS, teraz pan będzie musiał iść do ZUSu po zaświadczenie, że płaci podatek w Krakowie.

No i intencje były dobre, wyszło jak zwykle, bo przecież piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. Urzędnicy będą musieli iść na psychoterapię, mieszkańcy znowu będą mieć do wszystkich pretensje o wszystko, a oszuści będą oszukiwać tak, jak dotąd. A ja będę mieć tematy do kolejnych felietonów.