Księża mówią, że praktykujący katolicy w taki dzień świętować Walentynek nie mogą, a w restauracjach od dawna już nie można zarezerwować stolika. Nie podejrzewam, żeby ci, którzy na świętowanie się jednak zdecydowali, spędzili wieczór przy postnym żurku i wodzie...

Walentynki - sympatyczne święto, kiedy to okazujemy sobie nie tylko miłość, ale przyjaźń i sympatię, szybko się w Polsce przyjęło i stało - cytując "Misia" - nową, świecką tradycją, choć nie wszystkim się to spodobało.

No to już, skoro przypomnieliśmy sobie słynną scenę z równie słynnego filmu, przypomnijmy sobie, jak bawiono się w PRLu. Oto karnawał z 1954 roku.

Oczywiście nie zabrakło gościa honorowego - przodownika pracy i równocześnie... posła na Sejm. W roku 1984 sylwestrowy bal zapowiadano w Dzienniku Telewizyjnym informacją o Orędziu Henryka Jabłońskiego, zaraz później poinformowano o zabawie w...Moskwie.

Dzień później, zapytano Polaków czego życzyliby sobie w nowym, 1985 roku. Odpowiadali zgodnie, zgodnie oczywiście z założeniem, że chcieliby spokoju i zgody narodowej...

A tu wyjątkowo zabawny fragment Dziennika Telewizyjnego z 1987 roku - pierwszy dzień karnawału a informacje zaczynają się od ZSRR oczywiście i od wydłużenia godzin programu telewizji...radzieckiej.

Zabawy w PRL, nie tylko karnawałowe, nie odbywały się raczej bez alkoholu, a o ten było trudno...

 

I tym optymistycznym akcentem...