Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Sinfonietta Cracovia. Mikrotony bez poklasku

Nie taka straszna mikrotonalność jak ją malują! Koncert Sinfonietty Cracovii, który się odbył w sobotę 16 marca 2019 roku w krakowskim MOCAK-u w ramach cyklu „Muzyka bez poklasku” poświęcony był właśnie mikrotonalności. Orkiestrę poprowadził Ernst Kovacic, który nie tylko czuwał nad prawidłowym wykonaniem utworów, ale także wcielił się w rolę przewodnika dla słuchaczy, wygłaszając bardzo ciekawe mini wykłady dotyczące prezentowanych kompozycji.

fot: A.Malatyńska

Wieczór stał się muzyczną podróżą w nieznane, bo jak zaznaczył dyrygent mikrotonalność jest marginesem muzyki współczesnej, ale marginesem który warto poznać. Nie wiem jednak czy ten koncert przypadł do gustu publiczności, bo cykl „Muzyka bez poklasku” – na co w programie zwracali uwagę organizatorzy – będący prezentacją utworów wymagających kontemplacji, czy zajmujących wyobraźnię, należy przyjmować w ciszy i spokoju. Dlatego też nie ma miejsca na tych koncertach na oklaski i na dziękowanie w ten sposób artystom. Orkiestra wchodziła więc na estradę w ciszy, kłaniała się w ciszy, grała i wychodziła ponownie w ciszy. Bardzo było to dziwne wrażenie. Niemniej dla mnie ten koncert stał się pozytywnym doświadczeniem. Opuszczałam MOCAK zadowolona i uśmiechnięta.

Co to takiego mikrotony?  Najprościej można powiedzieć, że to dźwięki, które znajdują się pomiędzy najmniejszymi używanymi w muzyce tonalnej interwałami, czyli półtonami. Brzmi skomplikowanie, ale w gruncie rzeczy to prosta sprawa. Wystarczy sobie wyobrazić fortepian, popatrzeć na klawisze i już wszystko jasne: mikrotony znajdują się pomiędzy klawiszami. Oczywiście, na fortepianie, instrumencie równomiernie temperowanym, mikrotonów nie usłyszymy, ale możemy poznać je na instrumentach smyczkowych i dętych, a więc takich, na których muzyk musi dopiero stworzyć dźwięk.

Mikrotony, to nie jest wynalazek naszych czasów. Dobrze je znano już w starożytnej Grecji, a do dziś świetnie funkcjonują w muzyce Indii, Chin i krajów arabskich. Ale dla nas, ludzi Zachodu, wychowywanych od kilkuset lat w muzyce stroju równomiernie temperowanego, ten świat dźwięków jest abstrakcją. Niemniej mikrotonami interesował się już Claude Debussy czy później Karlheinz Stockhausen. I to właśnie rozwój muzyki elektronicznej do czego przyczynił się  Stockhausen stał się doskonałym polem do eksperymentowania z mikrotolanością z czego korzystało i korzysta wielu twórców.

No, ale na koncercie Sinfonietty Cracovii nie było elektroniki. Muzykę wykonywali artyści grający na instrumentach smyczkowych.  Wieczór miał konstrukcję ramową, bo otwierały go i zamykały dzieła greckich twórców. Na początek więc usłyszeliśmy „10 szkiców” na orkiestrę smyczkową Nikosa Skalkottasa, którymi kompozytor nawiązywał w pewien sposób do tradycji, choćby nadając szkicom tytuły takie jak m.in.: Sinfonia, Passacaglia, Suita, Concerto, Notturno, Capriccio, Rondo. Na finał zabrzmiał „Syrmos” na 18 instrumentów smyczkowych Iannisa Xenakisa, kompozytora zmarłego w 2001 roku, który był architektem i który swoje utwory budował wykorzystując niemal matematyczną precyzję i przestrzenną wyobraźnię. Zresztą utworowi „Syrmos” – jak zaznaczył dyrygent – należy się powaga bo skończył już 50 lat.

Najbardziej mikrotonowe tak naprawdę były dwa środkowe utwory: ciekawe „antichesis” na 14 smyczków urodzonego w Szwajcarii, ale austriackiego twórcy Beata Furrera, profesora kompozycji w Uniwersytecie Muzycznym w Grazu oraz „L'ideale lucente e le pagine rubate” na smyczki  Salvatore’a Sciarrina  ‒ często nagradzanego współczesnego włoskiego kompozytora, którego muzyka została wydana na 70 płytach, autora utworów prezentowanych w najbardziej prestiżowych salach świata m.in. w: teatrze alla Scalla, Arena di Verona, Stuttgart Opera, Frankfurt Opera Theater, Amsterdam Concertgebouw, Tokyo Suntory Hall. Prezentowany utwór Sciarrina powstał w 2012 roku i wykonanie przez Sinfoniettę Cracovię było jego polską premierą.

Ten wieczór przyniósł mi też sporo pozytywnych zaskoczeń. Po pierwsze, nie przypuszczałam, że tak wiele osób może być zainteresowanych mikrotonalnością; w holu, przed wejściem do sali kłębił się prawdziwy tłum. Po drugie dawno już na koncertach nie widziałam tak dużo młodej publiczności. Dzień wcześniej byłam w Filharmonii Krakowskiej, gdzie słuchacze byli mocno starsi, więc koncert Synfonietty Cracovii stanowił dla mnie ogromny kontrast. Do tego jeszcze trzeba dodać ciekawe miejsce prezentacji, czyli sale wystawowe MOCAK-u, ledwo co oświetlone, przez które niczym w labiryncie przechodziło się do tej ostatniej z wielkimi obrazami duetu twórczego Muntean/Rosenblum należącymi do wystawy „Ranny, który może chodzić”.  I tam właśnie na tle ogromnego płótna powstałego w zeszłym roku przedstawiającego twarz kobiety po cierpieniach u dentysty, grała orkiestra. I jak to w zwyczaju jest Sinfonietty, grała z ogromną energią i pazurem, a publiczność na pewno nie cierpiała z tego powodu.

Warto było posłuchać!

 

Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy

Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na  Facebooku  oraz  Twitterze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię