Jarosław Mikołajewski
"Wielki przypływ"
Dowody na istnienie 2015

 

100 km od Afryki, 20 km kwadratowych, sześć tysięcy mieszkańców. Lampedusa - niemy świadek dramatycznych wydarzeń.

Lampedusa to niewielka wyspa leżąca na Morzu Śródziemnym. Na wyspie mieszka niewiele ponad sześć tysięcy ludzi. Do tej wyspy od lat przybijają łodzie z uchodźcami, uciekinierami z południa. Jarosław Mikołajewski odwiedził te wyspę kilka razy, pierwszy raz w 2013 roku, kilka dni po  najtragiczniejszym wydarzeniu, kiedy to w morzu utonęło ponad trzystu sześćdziesięciu emigrantów, wśród których było wiele kobiet i dzieci. Autor wiedział, że musi tam wrócić, zostać na wyspie na dłużej, spróbować opisać ten kawałek ziemi, pozostawiony przez świat do samotnego działania.
Efektem tych kilku pobytów na Lampedusie jest książka "Wielki przypływ". Jarosław Mikołajewski mówi w rozmowie z Radiem Kraków,  że chciał przede wszystkim opowiedzieć mieszkańcach wyspy zdających przez ostatnie lata najtrudniejszy egzamin. "Interesują mnie sytuacje graniczne" - dodaje autor. "Historie uchodźców są opowiadane w mediach, ale mało wiemy o tych, którzy im pomagają".
Głównym bohaterem uczynił lekarza, doktora Pietro Bartolo, szefa małego szpitala, który od dwudziestu czterech lat przyjmuje na wyspie imigrantów. To on jako pierwszy bada ich i decyduje kto musi być skierowany na leczenie, a kto jedzie do centrum identyfikacji, a potem do jednego z ośrodków dla uchodźców. Ale do obowiązków doktora Bartolo należy tez identyfikacja zwłok,  robi to niemal każdego dnia. W rozmowie z Mikołajewskim jest często blisko szlochu i przyznaje, że nigdy nie otrzymał wsparcia psychologicznego. "...nie została mi dana taka możliwość. Wsparcie psychologiczne dostali, i słusznie, policjanci, chłopcy z kapitanatu, wszyscy. Ja nie. Może nie potrzebuję. Może jestem silny".- mówi. - "Robię to, bo tak trzeba. Choć czasem to trudne. Były chwile, kiedy chciałem zrezygnować".  

Mikołajewski opowiada też historię wyspy, uznawanej za miejsce o najpiękniejszych plażach w Europie. A z drugiej strony ta  wyspa jest jednym wielkim kamieniem, bez drzew, bez zieleni, bez śladu cienia. Co trzyma na niej mieszkańców? Jak wygląda ich codzienne życie? Czy turyści wracają na Lampedusę? Na te pytania Jarosław Mikołajewski szuka odpowiedzi wędrując po wyspie w czterdziestostopniowym upale i rozmawiając z ludźmi.
Ważna książka poety, który jest też reporterem. I to temu połączeniu zawdzięczamy moc opowieści. Nie można pozostać obojętnym po jej przeczytaniu.