Mogę powiedzieć jako stary góral, że nie pamiętam takich opadów śniegu w tak krótkim czasie – w Zakopanem leży metr śniegu. Cieszą się dzieci, ale z drugiej strony niesie to określone zagrożenia. Urząd Wojewódzki przygląda się sprawie bardzo wnikliwie…

- Nie jest to zima stulecia jak w r. 1978, ale w górach śniegu pojawiło się rzeczywiście bardzo dużo. W skali całego województwa tego śniegu tak dużo jednak nie ma. Tym niemniej trzeba dużej czujności. W ostatnich dniach ten śnieg na zmianę rozmraża się i zamarza, lód jest ciężki, a jeśli chodzi o kontrole obiektów wielkopowierzchniowych, usuwanie śniegu z dachów, ten obowiązek leży po stronie właścicieli i zarządców. Tym niemniej, zgodnie z zaleceniem premiera Morawieckiego, przekazanym wszystkim wojewodom, ta procedura kontroli została wdrożona. Oczywiście działań związanych z zimą jest o wiele więcej, bo zaczynają się ferie. W piątek omawiamy przygotowania służb. Istotną kwestią jest też sprawa wrażliwości społecznej, chodzi zwłaszcza o bezdomnych, bo były już tej zimy w województwie cztery przypadki śmierci spowodowane wychłodzeniem organizmu. Jesteśmy gotowi. Po intensywnych opadach i niskich temperaturach w ostatnim weekendzie, odbyło się posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Poszczególne służby złożyły meldunki, także drogowe w całym regionie i Tauron w kwestii osób, które mogłyby być odcięte od prądu, bo do tej chwili takich zdarzeń w województwie nie było. Wszystko to w poszczególnych obszarach pokazuje czujność i gotowość służb, ale powtarzam – nie jest to jeszcze zima stulecia. Choć w górach to zagrożenie jest realne. TOPR-owcy, i GOPR-owcy przestrzegają przed wyruszaniem w góry, bo zaspy są ogromne.

 

Czwarty stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach. Schronisko w dolinie Pięciu Stawów zniknęło pod śniegiem, była ewakuacja sporej grupy turystów, którzy zostali tam uwięzieni. Na bieżąco śledzicie państwo prognozy pogody, według których opady w Małopolsce znów mogą się pojawić?

- Dobrze, że lawina zeszła i nie zabrała nikogo ze sobą. To jest najważniejsze. Podobne zdarzenie miało miejsce po słowackiej stronie Tatr. Oczywiście, że na bieżąco monitorujemy sytuację. W posiedzeniach WZZK jest też przedstawiciel IMGW, którego oddział jest w Krakowie. On uspokajał, że te opady w najbliższych dniach nie będą tak intensywne, jak mogło się wydawać. Trudna sytuacja była na początku roku w Zakopanem, po intensywnych opadach, kiedy turyści wyjeżdżali po Sylwestrze, stworzył się potężny zator, który dał się we znaki tym, którzy byli w samochodach. Służby były bezradne, bo nie było można przebić się przez te korki

 

Piaskarka nie dotrze do miejsca, gdzie jest ślisko, jeśli stoi w korku..

- To tak jak w przypadku korków na drodze i jadącej karetki, czy straży do wypadku. Jeśli nie stworzymy korytarza życia, może się okazać, że pomoc dotrze za późno. Jeśli nie stworzymy takiego korytarza dla służb, drogi nie zostaną udrożnione. Ważna jest też kontrola samochodów ciężarowych, czy są wyposażone w łańcuchy. Były przypadki wyłapania takich samochodów i nałożenia kar, bo stwarzają zagrożenie nie tylko zablokowania drogi, ale tego, że porusza się on w sposób niekontrolowany, przyczepa może się znaleźć na przeciwległym pasie ruchu.

 

Pan jest, mówiąc żartem, w podwójnie nieszczęśliwej roli, jeśli chodzi o ferie – z jednej strony są to ferie uczniów z województwa małopolskiego, ale ponieważ Małopolska jest rejonem turystycznym, to ludzie przyjeżdżają tu z dziećmi od początku do końca ferii.

- Taki to urok naszego województwa z czego się też cieszymy, bo taki sezon jak ten, kiedy śniegu dosypało, co wzbudza entuzjazm narciarzy i tych, którzy chcą podziwiać uroki zimy w górach, powoduje, że nasza gospodarka turystyczna bardzo mocno się kręci. Ważne jest jednak przy takim nasileniu wizyt, zachowanie czujności w sprawie organizacji wypoczynku, ale nie da się przy każdym obiekcie postawić policjanta, czy strażaka, więc potrzebne jest wyczulenie organizatorów. Takie miejsca, gdzie są wyjazdy zbiorowe, powinny być sprawdzone i nadzorowane przez kuratorów i inne służby, ale życie przynosi sytuacje, które zaskakują.

 

Mówiliśmy o gościach, którzy wracali z Zakopanego. To pokazuje jaką wagę powinniśmy przykładać do inwestycji kolejowych, bo wiadomo, że im nowocześniejsza kolej, tym mniejszy będzie ruch na drodze. Bardzo ważna sprawa dla Małopolski, przełomowa jeśli chodzi o transport, to pierwszy etap inwestycji Podłęże – Piekiełko. To zrewolucjonizuje transport kolejowy w Małopolsce.

- To inwestycja o znaczeniu strategicznym dla naszego województwa. Kiedy byłem w poniedziałek na stacji w Podłężu, przy podpisywaniu umowy na projektowanie pierwszego etapu, zażartowałem, że każda obecność ministra Adamczyka, przecież obywatela naszego województwa, w regionie to kolejna dobra informacja dla Małopolski. To inwestycja o znaczeniu strategicznym, na którą czekają mieszkańcy, turyści i przedsiębiorcy. Jeśli mówimy o budowie i częściowej modernizacji linii istniejących, to czas przejazdu z Krakowa do Zakopanego skróci się do godziny i 40 minut, a z Krakowa do Nowego Sącza to będzie godzina. Można pewnie poszukać połączeń tramwajowych z jednego końca Krakowa na drugi, gdzie czas będzie porównywalny. Oczywiście to inwestycja rozłożona na lata i jeśli chodzi o cały czas działania – zarówno budowie nowej linii, jak i modernizacji – to zakończenie jest planowane w roku 2027. Jak rozmawiałem z parlamentarzystami z Sądecczyzny, to mówili, że to historia stu lat oczekiwania na budowę tej linii kolejowej. My dziś nie mówimy czy i jak ją budować, bo mamy plan, który jest realizowany zgodnie z deklaracjami składanymi przez rząd. Jeśli chodzi o program wyborczy, mówimy o pierwszym etapie projektowym na kwotę 180 milionów, co rozpocznie ten proces.

 

Przed przebudową łącznic w Suchej Beskidzkiej i Chabówce, pociąg relacji Kraków – Zakopane jechał 3 godziny 15 minut, po tej inwestycji czas skróci się o połowę. Wtedy każda osoba wybierająca się z Krakowa do Zakopanego, dwa razy się zastanowi zanim wybierze samochód, bo będzie to czas na poziomie europejskim. Jeśli ktoś będzie chciał jechać z Zakopanego do Warszawy, to doda sobie 2 godziny 15 minut i Polska się zwęża, w pozytywnym znaczeniu.

- Mamy już zupełnie inne zasięgi czasowe, jeśli chodzi o długość podróżowania. Równocześnie trwa rozbudowa Zakopianki, ale pamiętajmy, że przed Zakopanem jest moment zwężenia, gdzie droga dwupasmowa dalej nie pójdzie. Każdy kto będzie jechał samochodem, bo sezon w Zakopanem trwa cały rok, będzie się musiał liczyć z utrudnieniami. Mówimy o alternatywie kolejowej, którą będzie można szybko, bezpiecznie i wygodnie dostać się do Zakopanego i z niego powrócić, korzystając z uroków zimy, czy lata. Tak się dziś buduje nowoczesne połączenia komunikacyjne – dając alternatywy. Nie ma takiego pomysłu, żeby do Zakopanego latały samoloty, choć o takich pomysłach słyszałem, lotniska w Nowym Targu, ale to nie jest brane przez rząd pod uwagę. Zimą wszyscy do Zakopanego zjeżdżają, tu chcą odpoczywać, bo to zimowa stolica Polski, rozwija się baza hotelowa, narciarska, przybywa wyciągów dobrej jakości.

 

To też ważna informacja dla Nowego Sącza. Połączenie Kraków - Tarnów jest już bardzo dobre, tymczasem z Nowym Sączem nie jest najlepiej. Projektowana jest Sądeczanka, czyli dwupasmowe połączenie Krakowa z Nowym Sączem, ale godzinna podróż koleją do Nowego Sącza, to też wielka szansa dla miasta na rozwój gospodarczy. Tam się mówi, że właśnie ze względu na problemy komunikacyjne, Sącz ma kłopot z rozwojem.

-To zupełnie nowe otwarcie dla Nowego Sącza. Rynek pracy w Krakowie i Nowym Sączu, to dwie różne rzeczywistości. Osoby, które będą chciały pracować w Krakowie, będą jechać godzinę. Czasem dłużej dojeżdża się samochodem z podkrakowskich gmin, takie jest natężenie ruchu. Budowę sądeczanki też trzeba konkretyzować, bo doszło do paraliżu. Kilkadziesiąt propozycji korytarzy drogowych, które zostały przedstawione i jest gmina, która oprotestowała wszystkie, bo każdy chce, że sądeczanka powstała, ale nie po ich terenie

 

Tu ważna jest świadomość interesu społecznego, żeby dany region się rozwijał. Na koniec chciałbym poruszyć temat, który mnie bardzo cieszy. Narodziła się bardzo wartościowa tradycja. Pamiętam pierwszy Orszak Trzech Króli, w którym wziąłem udział, nie kryłem wtedy wzruszenia. Wreszcie dożyliśmy czasów, kiedy to święto, bardzo ważne w kościele katolickim jest odpowiednio obchodzone. To taki czas, takie miejsce, kiedy ludzie z danej społeczności spotykają się, by radośnie świętować.

- Można użyć słowa fajna tradycja, która pojawiła się od 10 lat w Polsce i co roku więcej takich miejsc. W tym roku 751 orszaków w dużych miastach i zupełnie małych miejscowościach. Ja się bardzo cieszę, bo kiedyś miałem okazje, pracując w szkole w Skawinie, współtworzyć pierwszy orszak. Zresztą po raz pierwszy nie byłem u siebie w Skawinie na orszaku, ale w Wadowicach, a w Wadowicach z kolei odbył się w tym roku po raz pierwszy i to z udziałem pary prezydenckiej i wicepremier Beaty Szydło. Bardzo piękny, kolorowy orszak. Pamiętajmy jednak, że to nie koloryt jest najważniejszy, bo święto Trzech Króli to święto Objawienia Pańskiego, czyli objawieniu Dzieciątka Jezus przedstawicielom narodów, mędrcom,którzy przyszli do stajenki betlejemskiej, by spotkać się z narodzonym Jezusem. Jeśli mówimy, że kilkaset tysięcy osób przeszło w tych korowodach, to jest to pokazanie czym jest dla nas wiara, że jest czymś ważnym. To tak, jak procesje Bożego Ciała, które wychodzą w czerwcu na ulice naszych miast. Musimy dziś mówić głośno i otwarcie o wartościach, które są dla nas ważne, wartościach związanych z wiarą katolicką, bo na wierze katolickiej wyrosło państwo polskie i Kościół w historii Polski ma wielkie zasługi. Chyba nikt nie jest w stanie temu zaprzeczyć, choć głosy pojawiają się różne.

 

I jest fundamentem naszej kultury

- I wielkiego dziedzictwa historycznego, całej masy zabytków, które przynależą do tej sfery. Kościół jest obecny w życiu Polaków, Polacy chcą się utożsamiać z Kościołem. Ja się nie wstydzę, żeby się przyznać, że jestem człowiekiem wiary i jestem członkiem wspólnoty, do której przynależę przez swoją wiarę. Bardzo się cieszę, że mogę tę swoją wiarę demonstrować w takich sytuacjach, jak choćby święto Trzech Króli, czyli święto Objawienia Pańskiego.

 

Myślę, że to była dobra decyzja parlamentu, żeby ustanowić 6 stycznia dniem wolnym od pracy.

- Pamiętamy, gdy był to jeszcze dzień pracy. Nie byłoby takiego świętowania, gdyby ten dzień nie stał się dniem wolnym. A też były takie głosy, że Polacy za dużo świętują, że kolejny wolny dzień, tak jak z niedzielami, które były handlowe, a teraz okazuje się, że da się żyć bez niedziel handlowych i wcale gospodarka się nie zawaliła, a ludzie mogą spędzać czas w swoich rodzinach. Czyli jest normalność – jeśli ktoś jest człowiekiem wiary, to ma czas, żeby spotkać się z Panem Bogiem i poświętować z rodziną, jeśli ktoś do kościoła nie chodzi, to ma czas też spędzić czas z rodziną, odpocząć, ale też nie chodzić na zakupy i dać świętować innym. I tak jest też fajnie z tą tradycją Trzech Króli, nowego święta, które pojawiło się jako dzień wolny w kalendarzu i nowej tradycji, która – mam nadzieję – będzie się rozwijać.