23 października 1956 r. mieszkańcy Budapesztu zebrali się pod pomnikiem Józefa Bema — polskiego generała, ostatniego wodza węgierskiego powstania w czasie Wiosny Ludów. Chcieli udzielić nam, Polakom, swojego poparcia, bo dotarły do nich informacje o jaskółkach  przemian. Kiedy kilka dni później sowieckie czołgi wkroczyły do stolicy Węgier, role się odwróciły. To Polacy mieli okazję, by wyrazić swoją solidarność z narodem węgierskim.  Już w pierwszych dniach powstania warszawscy studenci wystosowali „List do Narodu Węgierskiego”, w którym przesyłali Węgrom „słowa poparcia i pełnej solidarności”. Do pomocy przyłączyli się również krakowscy studenci. Po ich misji węgierskiej  nie ma trwałych śladów, niewiele też pozostało dokumentów czy pamiątek. Przez lata byli anonimowi. Ewa Szkurłat dotarła do uczestników tamtych wydarzeń: Danuty Władyczańskiej, Rudolfa Klimka, Jana Kozłowskiego, Sławomira Podolaka i Zbigniewa Sikory.