Oczywiście sztuki wystawiano na ziemiach polskich już w czasach średniowiecznych. Ale były to przedstawienia o charakterze religijnym, liturgicznym, pokazywane w klasztorach czy przy kościołach. Grano również na dworach magnackich.

W 1765 roku z inicjatywy króla założono w Warszawie pierwszy w dziejach Polski teatr publiczny. Przedstawienia odbywały się w wydzierżawionym budynku zwanym "Operalnią". Budynek nie dotrwał do naszych czasów, a znajdował się w okolicy dzisiejszego Ogrodu Saskiego. Występowały trzy zespoły: polski, włoski i francuski. Z pierwszego okresu działalności polskiego teatru publicznego warto zapamiętać trzy nazwiska. Pierwsze to Franciszek Bohomolec, jezuita i komediopisarz, ceniony za swoje komedie wykpiwające przywary ówczesnej szlachty. Inny komediopisarz tamtych czasów to Franciszek Zabłocki, postać barwna, o dużym temperamencie politycznym i publicystycznym. No i przede wszystkim – Wojciech Bogusławski. Autor m.in. „Krakowiaków i górali" nazywanych pierwsza polską operą narodową. Warto pamiętać, że akcja rozgrywa się w karczmie nieopodal klasztoru w Mogile, czyli w dzisiejszej Nowej Hucie.

Pierwszych dramaturgów polskiego teatru publicznego łączyło przede wszystkim publiczne zaangażowanie. Ich teatr nie miał być jedynie wesołą zabawą. Miał się angażować politycznie, patriotycznie, ale też nawoływał do zmian społecznych i obyczajowych. A wszystko to pod patronatem Króla Stanisława Poniatowskiego. Jego panowanie nie było delikatnie mówiąc pasmem sukcesów, ale zasług dla polskiej kultury w szczególności teatru nie można mu odmówić. Co prawda już prawie połowa lutego, ale może warto do postanowień na nowy rok dołożyć jeszcze jedno. Dla uczczenia 250. rocznicy teatru publicznego, pójdę na wybrane przedstawienie przynajmniej raz, no może dwa razy w tym roku.

 

 

(Marta Szostkiewicz)